David Garrett

Rock Symphonies

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy David Garrett
Recenzje
2011-06-17
David Garrett - Rock Symphonies David Garrett - Rock Symphonies
Nasza ocena:
3 /10

David Garrett jest światowej sławy skrzypkiem z uwielbieniem smakującym popkulturowej sławy aranżując na swój instrument znane przeboje. Szkoda, że nadal gra bardziej do kotleta, aniżeli kieruje swoją muzykę do bardziej wyrobionego słuchacza.

Pomysł, by uszlachetnić popularne rockowe numery tworząc z nich wygładzone klasyczne kompozycje, trudno dziś uznać za oryginalny i nowatorski. Dekadę przed Davidem Garrettem, do tego w ciekawszy i bardziej kreatywny sposób, podobnego zabiegu dokonali choćby Finowie z Apocalyptica. Sympatyczni twórcy scoverowanych na wiolonczele utworów Metalliki szybko doczekali się licznych, mniej lub bardziej udanych, naśladowców, których nagrania zapełniły serwisy typu YouTube.  

Słuchanie "Rock Symphonies" przypomina właśnie kontakt ze wspomnianymi klipami z YouTube. Choć interpretacjom Davida Garretta nie można odmówić pewnego uroku, nie sposób obejść się wrażeniu, że ich twórca często idzie na zbytnią łatwiznę w kwestii wyboru repertuaru jak i jego rekonstrukcji. Z jednej strony by zepsuć znakomite "Smells Like Teen Spirit" Nirvany, "Master of Puppets" Metalliki czy "Kashmir" Led Zeppelin trzeba by wybitnie się postarać, z drugiej blondwłosy skrzypek nie wykorzystuje jednak w pełni potencjału tych świetnych kompozycji. Ośmiominutowy klasyk Metalliki czy równie długie "November Rain" Gunsów zostały skrócone do typowego radiowego formatu. W tym drugim wycięto ponadto słynną solówkę Slasha, która mogła przecież fantastycznie zabrzmieć w wersji smyczkowej, solo z "Master…" gra - w jarmarkowej, pozbawionej podniosłości i niepokoju pierwowzoru, wersji - zaproszony gitarzysta.   


Warto pochwalić starania muzyka do zaoferowania słuchaczom czegoś nowego np. łącząc w jedną kompozycje fragmenty twórczości Vivaldiego z "Vertigo" U2 lub gdy decyduje się wzbogacić utwory aranżacjami orkiestry symfonicznej. Czy to jednak wystarczy, by jego najnowsze wydawnictwo w jakikolwiek sposób intrygowało?   

“Rock Symphonies" jest płytą zbędną i zbyt mało nowatorską - nawet jak na cover-album - by uznać ją za udaną i wartą zainteresowania. To bardziej wyrób czekoladopodobny, niż prawdziwy łakoć.

Jacek Walewski