Podobno lepsze jest wrogiem dobrego. Podobno w Polsce nie da się zrobić muzyki na światowym poziomie. Podobno projekty poboczne są mniej ważne. A może można te wszystkie założenia włożyć między bajki?
Pierwsza płyta była fenomenalna. Wydawać by się mogło, iż nie ma sensu tego jeszcze udoskonalać. Ale można też podejść do sprawy ambitnie i podnieść poprzeczkę zarówno sobie jak i innym muzykom (i przy okazji zagrać im na nosie). "Lunatic Soul II" począwszy od wspaniałego, nastrojowego, ale i budzącego lekki niepokój wstępu, aż po melancholijny z nałożonym na kilka ścieżek wokalnym finiszem - hipnotyzuje. W przeciwieństwie do bardzo wielu przypadków, tutaj pomimo swoistego zawirowania i muzycznego baroku, obfitość głosowa pasuje. Nie kłóci się ani z koncepcją ani wykonaniem.
Mariusz Duda okazuje się być magikiem, który wyczarowuje nam dźwięki, które idealnie do siebie pasują, potrafią zupełnie oczyścić umysł słuchacza a jednocześnie pozwolić mu odpłynąć myślami gdzieś daleko. Płyta ta zdaje się składać z samych zaprzeczeń. Spokój i nastrojowość przeradzają się w niepokój i zagubienie. Chwilami katatoniczne dźwięki przeistaczają się w dość zdezintegrowaną melodię przypominającą bardziej gonitwę myśli niż spoisty materiał.
"Lunatic Soul II" zadaje pytania w ilościach hurtowych, ale nie daje żadnych odpowiedzi. Zmusza do myślenia, zastanowienia się nad własnymi emocjami, które podczas słuchania pojawiają się i mieszają ze sobą. Miks muzyki, lęku, kontemplacji i własnych odczuć jest tak wybuchowy, iż nie wyobrażam sobie przejścia obojętnie obok tego albumu. Czasami bycie wytrąconym z równowagi (a to właśnie powoduje słuchanie tego krążka) to najlepsze czego można doświadczyć. I to doświadczenie jest w stanie przewyższyć wiele innych. Jeśli muzyka oznacza skrajne emocje, to ta płyta jest w stanie zrzucić z tego skraju w samą przepaść. Ale to też będzie jeden z najlepszych lotów jakie można sobie wyobrazić i wyśnić.
Po pojawieniu się na rynku "Road Salt One" myślałam, że w tym roku nie wyjdzie już nic lepszego. Pain of Salvation zostało zdetronizowane i zmiecione z podium za pomocą opisywanego tu krążka.
Wracając do rozmyślań zawartych we wstępie. W tym konkretnym i znakomitym przypadku lepsze nie jest wrogiem dobrego, a jego udoskonalonym potomkiem. Lunatic Soul pokazuje również, że w tym kraju można zrobić muzykę na poziomie, którego nie powstydziłyby się zachodnie zespoły. Ba! Prawdopodobnie też przegonić je o trzy długości. Jakość, pomysł oraz przede wszystkim wykonanie powalają. Tę płytę należy mieć i nie dlatego, że będzie się uroczo prezentowała na półce. Jest to najlepszy krążek wydany w tym roku. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, iż w przeciągu kilku ostatnich kilku lat w Polsce zostało wydanych niewiele porównywalnie dobrych i przemyślanych albumów.
Julia Kata