Tworzenie muzyki instrumentalnej to nie lada wyzwanie. Potrzeba tutaj dużej dawki kreatywności żeby nie zanudzić słuchacza na śmierć, sporych umiejętności technicznych oraz zdolności nieszablonowego myślenia. Bardzo niewielu wykonawców potrafi tworzyć ciekawe kompozycje instrumentalne, a co dopiero albumy!
Nikt nie ma chyba jednak wątpliwości, że Paul Gilbert jest jednym z tych nielicznych. Paul wydał właśnie nową płytę zatytułowaną "Fuzz Universe", jest to dopiero trzeci w pełni instrumentalny album w bogatym dorobku gitarzysty. Nowy album jest oczywiście przepełniony gitarowym graniem, jak zapewnia muzyk "na płycie jest tak dużo gitar, że Wasze mózgi po prostu eksplodują". Coś w tym jest, na płycie faktycznie znajduje się cała paleta różnorodnych gitarowych brzmień. Sam album jest odrobinę bardziej stonowany od poprzednich krążków, ale nie dajcie się zwieść! To wcale nie oznacza że jest nudny, i że nie ma "kopa". Usłyszymy tutaj wszystko - od mocnych Rockowych kompozycji, przez te spokojniejsze, kończąc na muzyce klasycznej czy Country rockowej. Jak zwykle Paul zaskakuje nas nie tylko kreatywnymi dźwiękami, ale również niezwykle ciekawymi i humorystycznymi tytułami utworów. Moją uwagę szczególnie przykuły takie tytuły jak "Will My Screen Door Stop Neptune" czy "Plastic Dracula". Jak już wspomniałem, na płycie nie mogło również zabraknąć utworów muzyki klasycznej, którą Paul z zamiłowaniem umieszcza na każdym swoim instrumentalnym krążku. Tym razem padło na utwór Bacha, który nazywa się "Partita in Dm". Nie usłyszymy w nim bogatych i rozbudowanych współbrzmień (jak w "Haydn Symphony No.88 Finale" z pierwszej instrumentalnej płyty - "Get Out Of My Yard"), gdyż jest to utwór wykonany solowo. Jednak jest w nim coś wspaniałego i hipnotycznego. Nie wiem czy to organiczne brzmienie gitary, czy może coś innego, ale po prostu nie można przejść obok tego utworu obojętnie. Na "Fuzz Universe" usłyszymy jeszcze jedną kompozycję, która nie jest autorstwa Gilberta - Blue Orpheus, która oryginalnie została skomponowana przez Todda Rundgrena. Co więcej, na Japońskiej wersji znalazła się bonusowa ścieżka będąca interpretacją utworu “Leave That Junk Alone" Johnny'ego Casha. Jest to jedyny utwór na płycie którzy został okraszony wokalem. Niestety nie znajdziemy tego utworu na Europejskiej wersji płyty. Moją uwagę najbardziej przykuła jednak tytułowa kompozycja - "Fuzz Universe". Jest bardzo żywiołowa, mocna i w stu procentach oddaje to, z czego Paul Gilbert słynie. Jest po prostu najbardziej "Gilbertowa" z całej płyty.
Muzycy tego formatu nie nagrywają słabych albumów, nie mogę jednak stwierdzić że jest to najlepsza płyta w dorobku Artysty. Jest po prostu bardzo dobra, i każde dodatkowe słowo krytyki jest moim zdaniem zbędne.
Marcin Marcinkiewicz