Założyciel oraz lider legendarnego zespołu Lady Pank tym razem postanowił przypomnieć fanom o istnieniu swojego solowego projektu o nazwie "Jan Bo". Ostatni krążek pt. "Moja wolność" był wydany w 1995 roku, więc stosunkowo długo musieliśmy czekać na nową płytę.
Janek Borysewicz uznawany jest za jednego z najlepszych gitarzystów w Polsce i na pewno podobnie odbierany jest jako kompozytor ogólnie pojętego nurtu muzyki popularnej. Na nowym krążku ugruntowuje on wypracowaną przez lata pozycję i niewątpliwie pokazuje się z najlepszej strony. Udowadnia, że nadal stać go na ambitne granie z pogranicza popu, rocka i bluesa. Jego piosenki są nagrane z pomysłem, a ich melodyka wpada w ucho i nie jest zbyt ciężka w odbiorze. Krążek, jak każda produkcja Borysewicza, wywołuje wiele pozytywnych emocji, ale czasem też zmusza do myślenia, poruszając w tekstach wiele aktualnych problemów społecznych. Muzycznie, z racji umiejętności samego Borysewicza, jak również zaproszonych do współpracy muzyków (Kuba Jabłoński - perkusja oraz Wojciech Pilichowski - gitara basowa), jest naprawdę dobrze. Krążek jest też zdecydowanie bardziej rockowy w porównaniu z wcześniejszymi propozycjami tego gitarzysty z Wrocławia.
Na "Miya" usłyszymy chyba wszelkie odmiany rzemiosła gitarowego - od bardzo spokojnych nastrojowych tematów po bardzo mocne okołometalowe riffy, szybkie solówki, a czasem wręcz psychodeliczny klimat. Z pewnością jest to pozycja obowiązkowa dla młodych gitarzystów, którzy zapatrzeni w zachodnie gwiazdy gitary często nie widzą, że w Polsce niektórzy też potrafią fajnie zagrać.
Michał Pakulski