Jeff Beck to artysta pierwszej ligi. Trudno go zaszufladkować, a nawet wskazać dominujący w jego muzyce gatunek. Przez wiele lat wypracował unikalne i wyjątkowe brzmienie, które rozpoznać można już po pierwszych dźwiękach. Po siedmiu latach przerwy ponownie zaskakuje swoim nowym albumem "Emotion & Commotion".
W 2008 roku ukazało się jego koncertowe DVD "Live at Ronnie Scott's", które zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Serdecznie polecam zapoznanie się z tym materiałem, bo to absolutnie prawdziwa muzyka! Jako że na recenzowanej płycie grają wszyscy muzycy z owego koncertu, dobrze wiedziałem, czego mam się spodziewać. Na krążku znalazło się 10 kompozycji, utrzymanych w rockowo-filmowym klimacie. Zabrzmi to może niezrozumiale, ale określenie "rockowo-filmowy klimat" wydaje mi się najbardziej trafne. Sześć kompozycji wykonanych zostało instrumentalnie i tylko czekać, aż muzyka ta wykorzystana zostanie jako ścieżka dźwiękowa w jakiejś superprodukcji. Płytę rozpoczyna istnie filmowa kompozycja Beniamina Brittena "Corpus Christi Carol", "wyśpiewana" przez Jeffa Becka w bardzo delikatny sposób, jakby chciał nam powiedzieć: "A teraz rozsiądźcie się wygodnie i zamknijcie oczy - przed Wami chwila odprężenia". Drugi kawałek, Hammerhead, to już rockowa jazda, w której Jeff potwierdza klasę i piękną rockową artykulację. Na płycie znajduje się wiele filmowobrzmiących smyczków i organowych brzmień. Smaku dodają też różnego typu echa oraz pogłosy, a także chóralne wokale w tle, towarzyszące kolejnym kawałkom na całej płycie.
Moim zdecydowanie ulubionym utworem na krążku jest interpretacja "Somewhere Over The Rainbow". Podobne uczucia miałem, gdy usłyszałem wykonanie piosenki "The Day In The Life" Beatlesów. Pięknie zagrany temat i naprawdę wspaniała artykulacja wyciśnie pewnie łzy z niejednego słuchacza. Cztery kompozycje zaśpiewane zostały przez kobiety. Nie zabrakło oczywiście ulubienicy Jeffa, Joss Stone, która pojawia się w dwóch utworach. Jak zawsze broni się doskonale. Na płycie gościnie wystąpiła również Imelda May oraz Olivia Safe, która z kolei zaśpiewała wręcz operowo w ostatnim utworze "Elegy For Dunkirk".
Jeff Beck nigdy nie nagrywa identycznych płyt. Jest niepowtarzalny i wyjątkowy. Przez wiele lat podróżował po gatunkach muzycznych, takich jak blues rock, jazz, fusion, instrumental rock czy hard rock. Teraz przyszedł czas na płytę nieco spokojniejszą, bardziej magiczną. Chwalę Jeffa za jego różnorodność i muzyczne podróże tym bardziej, że wszystko co robi, jest na najwyższym poziomie.
Jakub Kleinschmidt