Status Quo

Backbone

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Status Quo
Recenzje
Grzegorz Bryk
2019-11-25
Status Quo - Backbone Status Quo - Backbone
Nasza ocena:
7 /10

Czasy się zmieniają a niezmordowany Francis Rossi od 1962 roku kapitanuje nieprzerwanie przez kolejne dekady swojemu muzycznemu okrętowi. Na początku pod banderą The Scorpions, a ostatecznie, od 1967 roku, jako The Status Quo. Niespełna 60 lat na scenie, a w muzyce pop to prawie jak od czasu Wielkiego Wybuchu.

Wliczając w to akustyczne projekty „Aquostic” to już 33 studyjny album w dorobku brytyjskiej legendy. Więcej nawet niż ich równolatkowie z Rolling Stones. Oczywiście przeróżne wewnętrzne konflikty i życiowe zakręty nieustannie przetrzebiały załogę Status Quo, ale obyło się bez poważniejszych przestojów w działalności. Dziś prócz Rossi’ego i pamiętających lata '80 Andy’ego Bowna i Johna Edwardsa grupę tworzą perkusista Leo Cave (dołączył w 2013) i gitarzysta rytmiczny Richie Malone (2016).

Zresztą te zawirowania w składzie nie zmieniły muzyki Rossi’ego, bo najnowszy „Backbone” brzmi jak zapomniana i obecnie odkurzona (nawet bez jakiegoś bardziej współczesnego remasteru) płyta Status Quo z przełomu lat '60 i '70, z rock’n’rollową stylistyką, która nie została jeszcze zachwiana przez „II” Led Zeppelin oraz „In Rock” Deep Purple i przeobrażona w niebezpieczny hard rock. To raczej szkoła Ten Years After i The Band choć bez takiej wykonawczej brawury; The Rolling Stones ale bez brudu oraz chropowatości, nonszalancji i takiego luzu (swoją droga chciałbym usłyszeć bardzo stonesowy „Liberty Lane” z gitarami Keitha Richardsa i wokalem Micka Jaggera). To bezpieczny i kolorowy rock’n’roll napędzany prostymi gitarami, zawsze wpadający w ucho, dzięki tanecznemu charakterowi do potupania i pląsania na prywatce w stylu retro.

Zespół serwuje plejadę melodyjnych kawałków opartych na chyżej, rozkołysanej motoryce czy to rock’n’rollowej czy blues-rockowej, nawet z fragmentami boogie. Duża część krążka brzmi jakby wciąż spod palców Rossi’ego wychodziły kolejne kawałki zainspirowane hiciorami Status Quo z początku lat 70 w stylu: ”Roll Over Lay Down” czy „Break the Rules”. Bez zbędnych kombinacji, wodolejstwa czy instrumentalnej zawieruchy. Prosto i solidnie.

”Backbone” to stylistyka zatopiona w latach '60, bez psychodelicznego ciężaru i drapieżnych gitar lat '70 i syntezatorowych lat '80. Proste, poczciwe, rozkołysane granie. Rock’n’roll i blues-rock w najprostszej i zarazem nośnej odsłonie. Chciałoby się powiedzieć, że Status Quo ładnie się starzeją, ale byłaby to gruba przesada, bo przecież „Backbone” smakuje dokładnie tak jakby nagrano go cztery dekady temu. Kapitan tego okrętu postanowił nieprzerwanie dryfować po tych samych, doskonale znanych ścieżkach. Wiele zespołów gani się za to, że spod ich palców wychodzą wciąż te same dźwięki, ale jeśli robi się to dobrze, to nikt się czepiać nie powinien. A Status Quo robią to dobrze. Fajna, niezobowiązująca płyta.