Łukasz Drapała & Chevy

Potwory

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Łukasz Drapała & Chevy
Recenzje
Grzegorz Bryk
2019-10-16
Łukasz Drapała & Chevy - Potwory Łukasz Drapała & Chevy - Potwory
Nasza ocena:
8 /10

Solowa płyta znanego z występów w Chemii Łukasza Drapały to zbiór chwytliwych polskojęzycznych piosenek, ubarwionych przez znakomitych gości w postaci choćby Grzegorza Skawińskiego, Zbigniewa Hołdysa, Jana Gałacha czy pianisty Borysa Sawaszewicza.

Łukasz Drapała ma w głosie zarówno Grzegorza Markowskiego, Cugowskiego-syna, jak i Gadowskiego. Jest więc trochę rockowo z bluesowymi korzeniami, ale i popowo, z dobrą melodią i emocjonalnym śpiewem. Te nazwiska zresztą poniekąd ustalają stylistykę w jakiej obraca się album – mamy klasyków rocka, ale podanych w takiej formie, że po numery z „Potworów” śmiało mogą sięgnąć i komercyjne stacje radiowe. Tak jak po Perfect, Braci czy IRA. Z całego zestawu piosenek kilka mniej ciepłych uczuć pojawiło się przy odsłuchu refrenu „Farbowanych lisów”, cała reszta trafia w złoty środek pomiędzy przebojowością, chwytliwością i dobrym aranżem. Zresztą utwory zrobione są perfekcyjnie zarówno na gruncie aranżacji, bo nawet na drugim czy trzecim planie nieustannie coś się dzieje, jak i profesjonalnego, odpowiednio ciepłego i selektywnego brzmienia. Jest to prawdopodobnie jedna z najlepiej zrealizowanych polskojęzycznych płyt jakie w ostatnich latach przewinęły się przez mój odtwarzacz. Balans pomiędzy wokalem i instrumentami jest trafiony w punkt, co nie zdarza się znowu tak często.

W skład Chevy wchodzą Tomek Jóźwiak (gitary), Marcin Prażyński za zestawem i Maciej Cierlecki na basie i ta maszyneria współpracuje ze sobą wybornie, a i ich wachlarz stylistyczny prezentuje się imponująco. Zespól potrafi zagrać melodyjnie, na mocno rockowo (może nawet metalowo w „Zielone” ze świetną solówką Grzegorza Skawińskiego), w duchu Perfect („Król”, „Przyjdź do mnie”), alternatywnie, ale i popowo, natomiast momenty balladowe aż się z tego krążka wylewają. Mocną stroną są też teksty: introspektywne, opowiadające o relacjach damsko-męskich czy życiowych pomyłkach – tematy może niezbyt imponujące, ale opowiedziane w sposób niebanalny i dodatkowo angażujące interpretacjami Drapały. Można więc śmiało stwierdzić, że na tym krążku wszystko się zgadza, bo jest niezwykle różnorodnie, ale i wciąż w specyficznym klimacie.

„Potwory” to po prostu jedna z najlepszych polskojęzycznych rockowych płyt jakie wydano w ostatnim czasie w tej stylistyce - jawnie odnosi się do okresu polskiego rocka przełomu wieków, na tyle dobrze, że śmiało postawiłbym ją obok „Śmigła” czy „Genów” Perfektu (choć nie ma tu niestety hymnu na miarę „Niepokonanych”) albo „Ogrodów” Iry. Świetnie zaaranżowana, świetnie brzmiąca, a wreszcie idealnie zagrana i zaśpiewana z odpowiednim nerwem. Słucha się doskonale, a co najważniejsze, wyważone aranżacje, odpowiednio zbalansowane, trafią zarówno dla koneserów, jak i słuchaczy radiowych list przebojów.