Undertheskin

Negative

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Undertheskin
Recenzje
Grzegorz Bryk
2019-07-23
Undertheskin - Negative Undertheskin - Negative
Nasza ocena:
7 /10

Nawet jeśli nie na salony, czy wielkie festiwale, to można chyba powiedzieć, że cold/dark wave powraca. Póki co z trzeciego rzędu, ale ma swoją scenę i – patrząc po ilości wydawnictw choćby i na polskim poletku – oddanych słuchaczy.

Trudno wyrokować, czy to na fali mody retro, przede wszystkim tęsknotą za specyficzną estetyką lat '80, a może po prostu ta scena zawsze gdzieś tam była przyczajona, ukryta i nieustannie swoich miłośników miała. Bo obecnie nie mówimy tylko o powrotach ze świeżym studyjnym materiałem klasycznych polskich składów tego nurtu, nie tylko o odkopywaniu zapomnianych niegdysiejszych bywalców jarocińskich festiwali, ale również o nowych przedstawicielach. Takim twórcą, powoli wyrastającym na jednego z liderów, jest Mariusz „Void” Łuniewski występujący pod nazwą Undertheskin. „Negative” to drugi album projektu rodem z Krakowa.

Właściwie mamy tu wszystko co gatunek prezentował w latach '80 – nadający motoryki automat perkusyjny, post-punkowe gitary, hipnotyczne, mocne linie basu i niski, depresyjny, cold wave’owy wokal. Wszystko to podmalowane ciągnącymi się niespiesznie analogowymi syntezatorami (choć i te potrafią zagrać czasem bardzo popowo w stylu lat '80), jaskrawymi, ale jednocześnie nadającymi muzyki mroku. Zresztą śmiało można powiedzieć, że Undertheskin scenę gotycką ma w jednym palcu, sięga też po synthpop, dark wave a nawet industrial. The Cure, Editors, The Soft Moon czy Joy Division to tylko wytrychy, które delikatnie obrazują czego mogą spodziewać się ci, którzy o Undertheskin jeszcze nie słyszeli – a warto dodać, że debiut sprzed czterech lat zatytułowany po prostu „Undertheskin” narobił trochę zamieszania poza granicami Polski i zebrał naprawdę świetne recenzje.

Wydaje się, że „Negative” podzieli ten los, bo to krążek nagrany i zaśpiewany lepiej. Poza tym mogą go pociągnąć tak wyraziste numery jak chwytliwe w refrenie „Burn” i „Drown” czy porządnie rozpędzony „Down” dodatkowo rozpromieniony skrzącymi się zewsząd barwami syntezatorów. Dużo mroczniej i bardziej gitarowo jest w „Poison”, a i cała reszta tej półgodzinnej płyty również potrafi przykuć uwagę dobrym tempem i solidnymi melodiami. Myślę jednak, że dużo ciekawszym pomysłem byłoby wyrwać się z zamglonych brzmienia lat '80 i przy eksplorowaniu tej samej estetyki, nieco ją uwspółcześnić, nadać mocniej dzisiejszy sound. W obecnej formie Undertheskin jest w gruncie rzeczy nad wyraz niezłym epigonem gatunku.