Jeżeli miałbym kiedyś zganić zespół za typową, zwykłą, ale jednak poprawność byliby to australijczycy z 50 Lions. Zespół brata wokalisty Parkway Drive nie proponuje fanom hardcore'a kompletnie niczego nowego. Wręcz można by rzec, że ten brak choćby krzty oryginalności wyraźnie psuje cały odbiór tego materiału, bo mimo wszystko "Where life expires", to album z którym zetknąć można się bezkolizyjnie, ale również krążek z którego nie zapamiętasz ani jednego bitu czy riffu. A to przynajmniej mnie naprawdę mocno boli.
Ja tam hc lubię, nawet bardzo, momentami aż za bardzo (choć bardziej tego zmetalizowanego), ale mimo wszystko od zespołu grającego (teraz) trasę z
Parkway Drive, Despised Icon oczekuję prawdziwego pierdolnięcia, którego na tym wydawnictwie próżno szukać. Co więcej, to już szóste studyjne nagranie
50 Lions, co tym bardziej wzbudza we mnie swoisty "podziw" przez zażenowanie. Co więcej jak na rasowe hc przystało materiał trwa zaledwie dwadzieścia pięć minut i oscyluje wokół dwuminutowych form muzycznych. Najdłuższy, a jednocześnie najciekawszy to zamykający krążek "No escape", choć też mimo wszystko pomysłowością nie grzeszy. Przyznam się, że ja do końca takiego hardcore'a nie kumam. To nie moje buty, nawet nie do moshu, gdyż przed Parkway Drive w Warszawie jakoś specjalnie mnie nie niczym nie kupili, choć może to kwestia czasu? Może jest szansa, że za którymś tam razem ich łyknę? Do przodu, często z przytupem i klasyczną wręcz manierą wokalną tak w najprościej mówiąc gra
50 Lions. Niby na "
Where Life Expires" nie ma wybitnie rażących elementów, a wręcz przeciwnie panowie brzmią sobie całkiem zacnie, z gitarą basową w roli głównej - ale mnie to kompletnie nie przekonuje.
Nie machałem przy tym baniakiem, nie macham i nie będę. Poprawności mam dosyć we własnym kraju (z wyjątkami), a od zachodu, a nawet wschodu (!) oczekuję jednak czegoś więcej niźli tylko "średniej" klasy hardcore'a w średnio szybkich tempach. I nie pomoże im nawet gościnny udział Winstona z Parkway Drive w "Locrian". Bida no, ale cóż pan zrobisz.
Grzegorz "Chain" Pindor