Kultura Upadła

Bingo śmierci

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Kultura Upadła
Recenzje
Grzegorz Bryk
2019-06-11
Kultura Upadła - Bingo śmierci Kultura Upadła - Bingo śmierci
Nasza ocena:
7 /10

Próba upchania wrocławskiej Kultury Upadłej w ciasne ramy grania punk rockowego zdaje się być pozbawione sensu.

To zresztą znak postmodernistycznych czasów, że gatunkowe granie powoli odchodzi do lamusa, a artyści coraz częściej starają się przemycać do swojej muzyki różnorakie stylistyki. Inaczej byłoby pospolicie i nudno, bo brak prób przełamywania gatunkowych barier to jak skazywanie się na epigoństwo, powtarzanie ogranych już patentów. Szczególnie w tak spranym i bądź co bądź prostym graniu jakim jest punk, w którym na dobrą sprawę nic nowego wymyślić się już nie da.

Kultura Upadła na swoim „Bingo śmierci” miesza w tyglu przeróżnych gatunków i brzmień. Krążek kończy się co prawda bonusowym utworem „Boże chroń Andrzeja”, będącym polskojęzycznym i odnoszącym się do współczesnej Polski coverem Sex Pistols. „God Save The Queen” zamieniono na slogan tytułowy, natomiast pokoleniowe „No Future for you!” przeobrażono w „Nasz duce, Andrzej!”. Również „hakenkreuz” ma mocno polityczny tekst. Większa część krążka dystansuje się jednak od brzmień punkowych, choć zdecydowanie w nich ma swoje korzenie. Słychać tu dużo klasycznego rock’n’rolla, jak w „Melange” podrasowanym solówką a la Chuck Berry czy w „Kiedy umrę”, które mogłoby uchodzić za punkową wersję „La Bamby” urozmaiconej świetnym boogie woogie na klawiszach i wtrętem z Chopina. Takich aluzji będzie więcej, bo Kultura Upadła wyjątkowo lubuje się w intertekstualnych zabawach. W opartym na klawiszowym riffie „Zapychacz płyty” wybrzmi „Dziewczyna szamana”, a po słowach:

„I chyba wyraźnie to słychać w kawałku, że płyty upychaczem ten numer jest
i celem nadrzędnym wartości artyzmu zagramy wam teraz szybki free jazz”

wybucha kakofoniczny, dowcipny fragment parodiujący – w trochę wyolbrzymiony sposób – estetykę free jazzu. Zgryw niezły, choć kilka kawałków wcześnie, w naśmiewającym się z korporacyjnego trybu życia „ASap” zespół sam serwuje blues-jazzowy fragment instrumentalny, gdzie z kolei pojawia się gitarowy motyw zaczerpnięty z czołówki… „Power Rangers”. A Kultura Upadła bawi się również w rap, serwuje dźwięki pozamuzyczne, od czasu do czasu wciśnie jakiś scratch, przemówienie i podkolorowuje numery klawiszami, w kawałku „WIP” zimnymi i w zestawieniu z motoryczną perkusją przypominającymi zimnofalową estetykę Siekiery. „Ciuchy” to z kolei fajny ciężki bluesior podchodzący nieco pod „La Grange” ZZ Top.

To co na „Bingo śmierci” podoba mi się najbardziej – prócz jajcarskiego podejścia do dźwięków, które jednocześnie nie trącą polskim kabaretem - to intensywność. Gitara gra głośno i zadziornie, perkusja mocno, refreny najczęściej wyśpiewywane są chórem, a zwrotki na punkowo wykrzyczane. Słucha się tego świetnie, a moc aż skrzy się z głośników i z entuzjazmem elektryzuje. Jest to płyta, do której chce się wracać i ponownie odkrywać wszystkie smaczki jakie wrocławianie upchali w swojej muzyce.