Chorzy

Impreza zamknięta w sobie

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Chorzy
Recenzje
Grzegorz Bryk
2019-05-23
Chorzy - Impreza zamknięta w sobie Chorzy - Impreza zamknięta w sobie
Nasza ocena:
6 /10

Szczecińska scena muzyczna na przestrzeni lat wydała kilka znaczących nazw dla rockowej alternatywy. Wystarczy wspomnieć Hey, Pogodno, The Analogs, Indios Bravos czy nawet – wchodząc głębiej w punkowe podziemie, Włochaty.

Po trochu z każdego z tych bandów czerpią Chorzy, którzy właśnie uszykowali swój trzeci studyjny album „Impreza zamknięta w sobie”. Debiutowali w 2012 roku krążkiem „Skończyliśmy się na kill'em all”, by wrócić w 2015 roku „Nieznośną lekkością hitów”. Swoją wizję grania nazywają „rockiem społecznym”, co w pewien sposób charakteryzuje styl zespołu, przede wszystkim na gruncie tekstowym. „Impreza zamknięta w sobie” porusza ostatnio bardzo modną tematykę (by tylko wspomnieć „Miłość w dobie hejtu” dolnośląskiego CiPiersi) wszelkiej maści socjalmediów i ogólnie nowoczesnego sposobu komunikacji, prowadzącego do emocjonalnej stagnacji w życiu „realnym”. U Chorych teksty zawsze zabarwione są ironią i dowcipem, choć można też odnieść wrażenie, że jest to śmiech przez łzy. Niemniej to dobre, angażujące i zmuszające do myślenia liryki, momentami nawet protest-songi.

Muzycznie u Chorych jest dużo jaśniej. To zespół zatopiony w rockowej alternatywie, eksplorujący tereny mocno juwenaliowe z wpadającymi w ucho melodiami, ale i niepozbawione buntowniczego pazura. Gitara Bartka Orłowskiego najczęściej serwuje bardzo motoryczne, akordowe granie odnoszące się zarówno do brit-popu („Fix your monster”, „Jeszcze zapłoną parkiety” z niezłą solówką), funku („Impreza zamknięta w sobie”), ska („Dobrze z oczu patrzy nam”), ale też – tam gdzie podkręcony jest przester i charczą riffy, soczystego hard rocka jak choćby w „Ciężki rap ale lekki podkład”, gdzie pojawiają się też wątki rapowane. Świetny riff napędzi nirvanowy „Don't mess with a lot of me”, w którym też Olek Różanek pokazuje, że ma drapieżne, zardzewiałe gardło. Zresztą im dalej w krążek, tym bardziej zadziorne, cięższe i garażowe robi się brzmienie Chorych co słychać chociażby w punkowym „Gdzie posiałem dżez?” i grungeowym „Open your nevermind”. Całość zamknie rozkołysany, słoneczny „Trafo” gdzie czuć zarówno bluesa (kapitalne, slide’owe gitary), funk, a nawet gospel.

„Impreza zamknięta w sobie” to przepełniony przeróżnymi odcieniami krążek, których najłatwiej byłoby chyba wcisnąć w szerokie ramy grania rockowego. Dodatkowo świetnie brzmiący, zdobiony dobrymi gitarami i chwytliwymi wokalami. Chorzy to przede wszystkim godni kontynuatorzy przebogatej i istotnej dla brzmienia polskiego rocka szczecińskiej sceny rockowej alternatywy. Warto przesłuchać.