Nick Hasted

Obywatel Jack. O tym, jak Jack imperium z bluesa zbudował

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Nick Hasted
Recenzje
2017-11-03
Nick Hasted - Obywatel Jack. O tym, jak Jack imperium z bluesa zbudował Nick Hasted - Obywatel Jack. O tym, jak Jack imperium z bluesa zbudował
Nasza ocena:
8 /10

Misterny tytuł z podtekstem zapowiada przypowieść o życiu Jacka White'a. Z gatunku tych snutych swego czasu przy ogniskach, ale - jak to w przypowieściach bywa - Jack nie jest tu jedynym bohaterem.

Już na pierwszych stronach książki autor przywołuje scenę z pięknego, poetyckiego filmu Jima Jarmuscha "Tylko kochankowie przeżyją", będącego swoistą apoteozą Detroit. Miasta upadłego, które jednak wciąż przyciąga jak magnes i stanowi kolebkę licznych artystycznych dusz. W pewnym momencie bohater filmu, wampir Adam, zabiera na samochodową przejażdżkę po mieście swoją nieśmiertelną ukochaną, żyjącą już kilkaset lat Ewę. "To jest dom Jacka White'a. Dorastał tutaj" - mówi wskazując jedną z posesji położonych przy pogrążonej w ciemnościach ulicy. "Oh, uwielbiam Jacka White’a" - odpowiada Ewa, dodając "Mały Jack White." Trudno o bardziej trafne powiązanie dwóch głównych wątków książki Nicka Hasteda - samego Jacka White'a oraz jego rodzinnego Detroit.

Tak naprawdę przez pierwszą część biografii miasto, w którym narodził się "siódmy syn swojej matki" - jak mówi o Jacku wampir Adam, zgodnie z pradawnymi wierzeniami przypisując siódmemu synowi nadprzyrodzone zdolności - wydaje się niemal tak samo istotne. Autor nie wnika zbyt głęboko w analizę gospodarczego upadku Detroit, jak uczynił to choćby Charlie Leduff w świetnej książce "Detroit. Sekcja zwłok Ameryki", za to wyjątkowo wnikliwie analizuje kotłującą się i rozkwitającą w obskurnych klubach scenę garażowego grania, na której nagle pojawił się nasz skryty i nieśmiały bohater, zbierając pierwsze muzyczne szlify i rzucając tapicerstwo, by poświęcić się autentycznej miłości. Muzyce. Świat zwrócił uwagę tylko na The White Stripes, czyniąc z duetu prawdziwe gwiazdy. Początkowo jednak - choć mogłoby wydawać się inaczej - był to tylko jeden z wielu przedstawicieli muzycznej sceny Detroit. Opisując dzieje Jacka White'a Nick Hasted niejako przy okazji przywraca pamięć także o innych bohaterach ówczesnej sceny upadłego miasta.

Na tak naszkicowanym tle Hasted - już bardziej w tonie klasycznej biografii - opowiada o dorastaniu Jacka White'a, jego fascynacjach muzycznych oraz filmowych (to dlatego tytuł książki nawiązuje wprost do ulubionego filmu Jacka "Obywatel Kane"), o pierwszych zespołach i powstawaniu The White Stripes. Detroit schodzi na dalszy plan dopiero, gdy zespół wyrusza w świat, zyskuje na popularności, po czym staje się jednym z kluczowych rockowych bandów początku XXI wieku. Autor nie kryje fascynacji The White Stripes, ale zarazem nie ma oporów przed przyznaniem, że kolejne projekty White'a - The Raconteurs, The Dead Weather czy wreszcie solowa kariera nie dorównują artystycznej spuściźnie stworzonej wspólnie z Meg White. Wzajemnego magnetyzmu, muzycznego i scenicznego porozumienia oraz przyciągania, które wciąż łączyło byłe małżeństwo wiele lat po rozwodzie nie dało się później odtworzyć w innych konfiguracjach.

Hasted nie zajmuje się wyciąganiem brudów z życia White'a (zresztą Jack nigdy nie próbował wieść hedonistycznego życia stereotypowej gwiazdy rocka), nie pomija jednak kilku kontrowersyjnych wypowiedzi i zachowań oraz bolesnych wydarzeń dotyczących naszego bohatera. Takich choćby, jak konflikt z Jasonem Stollsteimer z Von Bondies oraz muzykami z The Black Keys, rozwodu z drugą żoną Karen Elson czy też deklarowanego - może na pokaz - maczyzmu, który nieco koliduje z publicznym wizerunkiem wycofanego i skoncentrowanego na muzyce wrażliwca.

Jest i trzecia odsłona opowieści, w której autor koncentruje się na działalności wytwórni Jacka o nazwie Third Man Records (w książce znalazło się również wyjaśnienie znaczenia cyfry trzy, której Jack przypisywał szczególne znaczenie) i opisuje jej siedzibę w Nashville. To część, która dzięki prezentacji kolejnych winylowych wydawnictw opatrzonych logo Third Man Records najbardziej przypadnie pewnie do gustu analogowym maniakom, choć na polu miłości do winyli trudno dorównać samemu zakochanemu w przeszłości White'owi, który ponoć do dziś nie sprawił sobie nawet telefonu komórkowego.

Nie można nie wspomnieć, ze "Obywatel Jack" to biografia nieautoryzowana, a sam White (zresztą Meg również) nie uczestniczył w najmniejszym nawet stopniu w jej powstawaniu. Nie udzielił też na jej potrzeby żadnego wywiadu. Siłą rzeczy, całość opiera się więc na wypowiedziach innych osób, które - prywatnie lub zawodowo - zetknęły się z muzykiem, oraz na cytatach i informacjach zaczerpniętych z innych wywiadów udzielonych przez okres całej kariery. Tutaj Hasted wykonał iście benedyktyńską robotę, choć nie mogę niestety oprzeć się wrażeniu - i jest to w mojej ocenie największa wada książki - że mimo wielu opisanych faktów i przeszło 500 stron objętości dzieła, autor nie wniknął w temat. Hasted nie zdołał dotrzeć w głąb duszy skrytego z natury White'a. Pytanie zresztą, czy sztuka ta miałaby szansę komukolwiek się powieść. Jack White to jedna z najbardziej tajemniczych i nietuzinkowych postaci muzycznej sceny w ogólności, a muzyka stworzona przez niego w The White Stripes, mimo upływu lat zachowuje niezwykłą świeżość i oryginalność. Dobrze zatem, że taka książka, jak "Obywatel Jack" powstała, nawet jeżeli nie oddaje pełnego obrazu głównego bohatera.

Nick Hasted - Obywatel Jack. O tym, jak Jack imperium z bluesa zbudował.
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Wydawnictwo In Rock
Warszawa 2017
520 stron

Szymon Kubicki