Closterkeller

Aurum

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Closterkeller
Recenzje
2009-10-02
Closterkeller - Aurum Closterkeller - Aurum
Nasza ocena:
7 /10

Closterkeller na rodzimym rynku to jedna z tych nazw, znana wszystkim słuchaczom rockowej muzyki. Mają chyba tyle samo sympatyków, którzy skoczą za nimi w ogień co przeciwników, którzy prężąc internetowe muskuły odreagowują na nich swoje kompleksy. Sześć długich lat kazała ekipa Anji Orthodox czekać nam na świeży longplay. Więc jak to jest z tym Closterkeller A.D. 2009?

Jest wyjątkowo synkretycznie i klimatycznie. "Aurum" brzmi jak połączenie starego z nowym, z naciskiem na stare. Dużo na tej płycie takiego "klasycznego, dobrego, polskiego gotyku". Ale zespół nie zapomina też o tym, że można wpleść pomiędzy nutki trochę elektroniki i innych przeszkadzajek. Słuchając też takich kawałków jak "Vendetta" nagle zdajemy sobie sprawę dokąd sięga rodowód takich zespołów jak np. Artrosis. Synkretyzm wspomniany objawia się też tym, że mamy na "Aurum" wiele razy do czynienia z graniem niemal doom metalowym ze szlachetnej, brytyjskiej szkoły.

Osobną kwestią jest klimat, który generuje "Aurum". Closterkeller po raz kolejny otwiera swą muzyką wrota do nostalgicznie pięknej krainy, która porusza wyobraźnię. Można narzekać, iż płyta jest nudna i zlewa się w jedną całość, ale gdy zapuścicie ten krążek podczas pełni księżyca patrząc w zdjęcie dawno nieobecnej kochanki, ściskając w dłoniach kielich czerwonego wina, w końcu zrozumiecie czym jest ten "gothic spirit". Zdawkowe i zwiewne motywy gitarowe leniwie sączą się w tle, uzupełniane przez równie niewymuszoną grę perkusji tworząc ten liryczny podkład dla głosu Anji Orthodox. Ta po raz kolejny jest mocnym punktem wydawnictwa, prowadząc swym głosem po mrocznie pięknych zakątkach "Aurum".

Raz oniryczne, raz bardziej zaznaczone, niekiedy orientalizujące dźwięki przeplatają się też tutaj z charakterystycznymi dla każdej piosenki z osobna autonomicznymi ozdobnikami obecnymi w tle. Przez co, mimo iż utwory mogą sprawiać wrażenie podobnych do siebie (za mało mi takich kompozycji jak "Deja Vu"), każdy ma na podorędziu coś do zaoferowania, po dokładniejszym wsłuchaniu się.

"Aurum" ma jednak spory mankament. Niczym ta płyta nie zaskakuje. Owszem, jest mocnym punktem dyskografii zespołu, udanym powrotem po sześcioletnim czekaniu. Maniacy Castle Party wydadzą na "Aurum" ostatnie pieniądze odkładane z każdego kieszonkowego. Ale przeciwników Closterkeller niczym ten krążek nie przekona, wręcz jeszcze zwiększy ich "hate". Głównie też dlatego, że album ten jest trochę przydługi... Ponad 70 minut takiej muzyki zamęczy chyba nawet najbardziej mroczne gotyckie damy. Ale kim ja jestem by szafować takimi opiniami? Zobaczymy jak "Aurum" sobie poradzi na rynku. Z mojej strony mocna 7.

Grzegorz Żurek