Ja to mam jakiegoś pecha. Gdy zwracam swoją uwagę na dany zespół, to albo zmienia wokalistę (Maiden czy Priest... na serio wolałem Blaze'a i Rippera) albo perkusistę (Bostaph w Slayerze robił po prostu sieczkę!) albo w ogóle się rozpada.
Szkoda, że Chris Cornell poszedł pytać się Bonda jak ma na imię, a potem z podkładami Timbalanda postanowił śpiewać songi o sukach... Bo ostatnia płyta Audioslave była transfuzją wielkiej dawki świeżej krwi do zastałego światowego rocka. Każdy, kto obcował z "Revelations" ten wie, że jest to nie tyle powrót do klimatów debiutu, co wykrystalizowanie w pełni własnego stylu zespołu. W tym wypadku fama, że trzecia płyta jest testem charakteru danego bandu ma w pełni uzasadnienie. Mniej jest hitów niż na "Audioslave", mniej też Soundgardenowych wycieczek jak na "Out Of Exile". Jest tu po prostu Audioslave, i słychać to z każdej wylewającej się z głośników nuty.
Muzycznej wyobraźni ani ogień ani woda Morello nie odbierze. Toteż liczba gitarowych chwytów wywołać może u co wrażliwszych delikwentów zawrót głowy. Mamy tu zapomnianą już przeze mnie "kaczkę". Jest też akustyk, trasa wycieczki wiedzie przez funk, ale i przez... klimaty około hip-hopowe ("Broken City"). Same zagrania Toma znów wywołają u gitarowych purystów palpitację serca, a u otwartych na nowe dźwięki zachwyt. Ale o tym, że Morello częściej gra głową niż palcami wiadomo nie od dziś.
Gitarzysta owszem nadaje ton muzyce na "Revelations", ale nie jest on jedynym motorem napędowym zespołu. Tym razem mamy do czynienia z kolektywem artystów, gdzie każdy wniósł coś od siebie. Bas Commerforda jest świetnie słyszalny, Wilk parę razy zaskakuje aranżem garów. Cornell natomiast jest w życiowej formie. Śpiewa, mruczy, krzyczy a do tego napisał świetne liryki (np. zaangażowany politycznie "Wide Awake").
Są hity, są ballady, jest odpowiedni "vibe" całości. Jest to w pełni świadoma płyta zespołu złożonego z nietuzinkowych twórców. Kto nie słyszał "Revelations" a twierdzi, że jest fanem rocka, cóż, jak śpiewało Manowar: "leave the hall"...
Grzegorz Żurek