So Slow

3T

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy So Slow
Recenzje
2017-07-05
So Slow - 3T So Slow - 3T
Nasza ocena:
8 /10

Warszawski So Slow będzie łakomym kąskiem dla wszelkiej maści buntowników, nihilistów i nonkonformistów, bo tak rozmiłowanego w destrukcji bandu dawno nie mieliśmy.

Właśnie, utwory z "3T" byłyby idealną ścieżką dźwiękową do wszystkich tych filmów przedstawiających spektakularne burzenie budynków za pomocą sporej ilości materiałów wybuchowych. Zimnofalowa estetyka zatopiona w industrialnych klimatach splata się tu z masywnym, przysypanym gruzem post rockiem. Sekcja dudni tak, że resztki tynku odpadają ze ścian zdewastowanych bloków, perkusja jest po prostu kapitalna, rozwścieczone wokale wypluwane na totalnym wkurwie przestraszyłby nawet grupkę skorych do bitki, podchmielonych kiboli, a gitary, gdy mają mocniej podkręcony przester, ryczą jak rozjuszone zwierzęta.

Ale to też nie tak, że zespół prze przed siebie niczym rozpędzony buldożer taranując wszystko co stanie mu na drodze. So Slow potrafią zabawić się też z ambientem i rockiem psychodelicznym, co tylko jeszcze mocniej podkreśla ich podziemne inspiracje i korzenie. Klawisze tworzą tu wyjątkowo gęstą, neurotyczną atmosferę, zwiastując tylko wybuchy gniewu. To taka cisza przed burzą. Fenomenalny pod tym względem jest transowy "Tranz II - Tryboluminescencja" - utwór mocno zimnofalowy, pełen napięcia, a nawet grozy. Gdyby Steven Wilson był wkurzony gdy tworzył "Voyage 34", prawdopodobnie zrobiłby właśnie taki kawałek. Jest jeszcze "Tranz III - Ucisk-Uścisk", utwór wręcz spektakularny, bo perkusja podgrywa nawet na jazzowo, gdzieś w tle słychać rytualne śpiewy, a na pierwszym planie wariuje żywcem wyjęty z acid jazzu saksofon, który po mistrzowsku wpasował się w ten zimny, industrialny klimat.

"3T" to nie jest muzyka dla wszystkich, wystarczy wspomnieć, że krążek to właściwie trzy utwory, wszystkie ponad 10 minutowe, a jeden trwa ponad kwadrans. Artystyczne zapędy zespołu są wyjątkowo widoczne. So Slow to sztuka niszczenia. Przy okazji panowie zmajstrowali prawdopodobnie jeden z najlepszych artystycznie polskich teledysków (choć tu już chyba powinno się mówić o filmowej etiudzie) ostatnich kilku lat. "Tranz I: JJ" w połączeniu z nasyconą lynchowskim szaleństwem warstwą wizualną robi piorunujące wrażenie, a reżyser przedsięwzięcia, Paweł Czarnecki, powinien zgarniać kolejne nagrody za swoją pracę.

"3T" to muzyka brudna, zbuntowana, niszczycielska, pełna gniewu, ale i zatopionej w grozie i neurozie atmosfery. Fantastyczny album!

Grzegorz Bryk