In Dark Places
Gatunek: Rock i punk
Brytyjska scena muzyczna należy do moich ulubionych i nie skłamię, jeśli tamtejszy hardcore okrzyknę najbardziej rozwojowym na całym globie.
O kondycji tego nurtu na Wyspach od lat decydują gracze skupieni wokół Purgatory Records - labelu, który za cel obrał niszczenie narządów słuchu wielbicieli beatdownu i pochodnych. Numerem jeden w katalogu wytwórni, jak i samych zainteresowanych tematem, są mocarze z Brutality Will Prevail - współczesnej mieszanki Pantery, topornego 2-stepu i mrocznego punka.
Najważniejsze, że muzycy z Cardiff pomimo wielu przeciwności losu (główna: zmiana wokalisty) nadal są głodni gry i nie zwalniają tempa, wypuszczając kolejne wydawnictwa. O ile ten smolisty miks średnich temp i zaskakująco kreatywnych breakdownów nie robi wrażenia na wielbicielach - na przykład - stonera lub sludge metalu (do którego Brutality Will Prevaili najbliżej), tak niedzielni "metalowcy", na co dzień lubujący się w żywszych dźwiękach, upatrują w kapeli zbawienia (a może bardziej odskoczni?). Prawda leży gdzieś pośrodku, ale co do jednego nie ma wątpliwości, nieważne, czy Walijczycy grają te swoje kwadratowe riffy, czy okazyjnie przypominają sobie do czego służy podwójna stopa, serce me raduje się na "In Dark Places". Mało jest grup, które przez czterdzieści minut są w stanie przykuć uwagę słuchacza na tyle mocno, aby włączył przycisk repeat.
Sytuacja ma jednak swój szczęśliwy finał, grupa po zmianie na stanowisku frontmana (dla mnie na lepszego, cechującego się ciekawszą, bardziej surową barwą) koncertuje z większą częstotliwością, a ponadto jest bardziej widoczna w mediach. Twór, który powstał jako odskocznia od hc punkowego łojenia szybko znalazł się na firmamencie całej sceny.
Krążek zawiera dziewięć premierowych kompozycji, z których absolutnie każda to koncertowa petarda, wybuchająca intensywnością, porażająca dokładnością wykonania oraz uniwersalnością - panowie czerpią garściami również z około grunge'owych brzmień, co jest rezultatem zarówno aktualnej mody w hc, jak i - to już moje podejrzenie - dojrzałością. Skoro Damnation AD nagrało cover album The Cure, czemu czegoś podobnego nie uświadczymy u Brutality Will Prevail?
Jedyne co rzeczywiście może się u Walijczyków nie podobać, to trochę zbyt duży nacisk na atmosferę. Wiem, że zespół nie zamierza ścigać się z Malevolence (ci zresztą również zaczęli inkorporować elementy sludge!), ani stawać w techniczne szranki z Sikth, jednak wolałbym, aby "In Dark Places" było wulkanem, który kiedy już wybucha to na całego, a nie seriami. Zwłaszcza na zakończenie płyty, gdzie zamiast erupcji żalu i nienawiści buntowników, dostajemy kontemplacyjny chill w postaci "Elegy" (co za wymowny tytuł!).
Nieważne, czy jesteś kucem szukającym nowych wrażeń, czy zbratałeś się ze sceną hc i lubisz czasem "cięższe" brzmienia, Brutality Will Prevail - w każdej odsłonie - jest zespołem dla Ciebie. Typ zespołu, który albo pokochasz, albo znienawidzisz. Nie polecam drugiej opcji.
Grzegorz Pindor