Steve Lukather to jeden z najlepszych gitarzystów na świecie. Jego dorobek sesyjny nie ma sobie równych.
Muzyk po raz piąty przygotował i nagrał album sygnowany swoim nazwiskiem. "Ever Changing Times" to płyta bardzo zróżnicowana, zresztą tak jak dorobek artystyczny samego Lukathera, który w czasie swojej kariery odnosił sukcesy, eksperymentując z wieloma gatunkami muzycznymi. Typowe gitarowe albumy zawierają wyłącznie lub w większości kompozycje instrumentalne. Natomiast płyta Lukathera wręcz odwrotnie - każdy utwór na albumie jest piosenką, a ma to związek z tym, że Luke również świetnie śpiewa. Muzyka na nowym krążku nie jest może zbyt odkrywcza. Steve wykorzystał wiele schematów twórczych, którymi się kiedyś posługiwał. Płyta brzmi przez to bardzo podobnie do produkcji zespołu Toto z lat 90. Oczywiście nie ma w tym nic złego, bowiem fani właśnie tego oczekują od Lukathera. Steve zaprosił do współpracy swojego syna Trevora, który nagrał gitary w dwóch utworach i śpiewał w chórkach, co zresztą okazało się bardzo udanym pomysłem.
Albumu słucha się z przyjemnością, a do tego w każdym dźwięku wyczuwalna jest wybitna indywidualność i ogromne doświadczenie tego znakomitego gitarzysty z Kalifornii.