Kurt Cobain nie żyje. Punk rock podobno też. W brytyjskich garażach zamiast tworzyć muzykę, trzyma się samochody. Nic dziwnego, że Wyspiarze tęsknią za prostym i głośnym graniem.
God Damn odpowiedzieli na tę falę nostalgii wpierw wydając brudną i zwierzęcą "Vultures" (2015), która zyskała sporą popularność wśród anarchizującej i zbuntowanej części brytyjskich nastolatków. Teraz zrobili kolejny krok - nie markując ciosu uderzyli "Everything Ever" i już na pierwszy rzut słychać, że gitarowo-perkusyjny duet ewoluuje. To już nie dzikusy, które tłukły decybelami w słuchacza, tym razem Thom Edward i Ash Weaver włożyli więcej wysiłku w kompozycję, a przede wszystkim zatrudnili kogoś, kto ogarną ich brzmienie, a raczej jego brak. Przypomnijmy, na "Vultures" było słychać wszystko, prócz muzyki, bo potencjometry stołów mikserskich prawdopodobnie nie dawały rady przetrawić takiego natężenie dźwięku, który zlewał się w toporną i skrzekliwą masę.
"Everything Ever" jest dużo lepiej poukładany brzmieniowo, a God Damn nie stracili przy tym dzikiego anarchizmu swojej muzyki, będącej połączeniem nirvanowego grunge'u i wyjątkowo jazgotliwego punk rocka, momentami nawet hardcore'owego. Perkusja i gitary zdają się być masywniejsze, zyskały również wokale. Edward wyśpiewuje całkiem niezłe, seattlowskie kawałki - potrafi to zrobić melodyjnie, ale często używa też popisowej, cobainowej żylety jaką ma w gardle, a jeszcze w innych przypadkach wykrzykuje teksty na modłę Johnny'ego Rottena. Wciąż jest prosto, może wręcz prostacko, brudno, wściekle, bezpretensjonalnie, a w odróżnieniu od "Vultures", jest też całkiem różnorodnie, przy jednoczesnym zachowaniu stylu God Damn.
Kapela zrobiła krok w przód, a kierunek jaki obrała wydaje się być jak najbardziej słuszny. God Damn nagrali o wiele lepszy album, a ich muzyka wreszcie zaczęła jakoś brzmieć. Pozostaje przyklasnąć, a co bardziej zbuntowanym jednostkom nawet polecić. Jeśli brakuje wam w życiu dobrego, rozkrzyczanego i prostego grania, to "Everything Ever" powinien na jakiś czas zająć wam czas.
Grzegorz Bryk