Kurza stopa! Hagar, Anthony, Smith i Satriani zebrali się do kupy, założyli zespół Chickenfoot i nagrali album!
Przy każdej możliwej okazji Chickenfoot określany jest mianem super grupy. Dlaczego? Powód jest banalnie prosty - w skład formacji wchodzą wielkie nazwiska rockowego świata. Sammy Hagar (śpiew) i Michael Anthony (bas) znani są z legendarnej grupy Van Halen, zaś Chad Smith (perkusja) z energetycznego Red Hot Chili Peppers. Rolę gitarzysty objął Joe Satriani, którego wysokim umiejętnościom technicznym zwyczajnie nie da się zaprzeczyć. I tak oto czterech herosów rocka połączyło swoje siły, aby do życia powołać zespół nazwany Chickenfoot. Wyniki tej kolaboracji możemy poznać dzięki zawartym na wydanej w czerwcu płycie "Chickenfoot" jedenastu utworom.
Przed przystąpieniem do pierwszego odsłuchu ogarniała mnie obawa, że muzyka Chickenfoot przepompowana będzie technicznymi i wirtuozerskimi popisami wszystkich członków zespołu. Okazało się jednak inaczej. Kompozycje są oparte na prostych schematach, szybko wpadających w ucho i tkwiących w pamięci dłużej, niż jakiekolwiek dokonania grupy Feel. Chickenfoot to kawał klasycznego, hard rockowego grania! Chad Smith i Michael Anthony tworzą wspólnie solidną podstawę dla wokaliz Hagara i dźwięków spod palców Satrianiego. Ci jednak nie przesadzają z popisami, a wszyscy członkowie Chickenfoot pokornie stoją w jednym, równym rzędzie. Nikt tutaj nie jest liderem, ani najjaśniej świecącą gwiazdą.
Na płycie Chickenfoot mamy wiele chwytliwych momentów, a więc potencjalnych kandydatów na radiowe hity. Warto wymienić tutaj choćby takie utwory jak "Oh Yeah", "Sexy Little Thing" czy "Get It Up". Liryczna warstwa albumu, stworzona przez niegdysiejsze gardło formacji Van Halen, jest nieskomplikowana i prosta w przekazie. Sammy Hagar nie zmuszał się na siłę do tworzenia filozoficznych tekstów, pozostawiając muzykę Chickenfoot na czysto rozrywkowym poziomie. Sprawia to, że twórczość nowej super grupy skierowana jest niemal do każdego miłośnika gitarowego grania.
Przed oficjalnym wypuszczeniem debiutanckiego krążka kapeli Chickenfoot, jej wokalista Sammy Hagar zapowiadał, że będzie on przypominał wczesne dokonania Led Zeppelin. Po kilkukrotnym przesłuchaniu całości trudno jednak poprzeć to twierdzenie. Owszem, utwory są bardzo poprawne i nie nudzą się szybko, jednak od przełomowości, jaką w latach 70. serwował nam Robert Plant i Jimmi Page dzieli je co najmniej tyle, ile Polskę od dobrobytu i cudu gospodarczego. Mimo to twórczości kapeli Chickenfoot z pewnością warto przysłuchać się uważniej.
PS. Ciekawostką związaną z albumem Chickenfoot jest jego okładka, czuła na ciepło. Po dotknięciu jej palcem zza logo zespołu na czarnym tle wyłania się zdjęcie kapeli - ciekawie, czyż nie
Marcin Kamiński