Chopin wciąż żyje! Wbrew nazwie zespołu dowodzi tego trzeci krążek Chopin Died zatytułowany "Akustycznie".
Nazwa, która zdaniem lidera zespołu, Macieja Pankiewicza, prowokuje do dyskusji, w istocie spełnia dziś taką funkcję. Wszak kariera Chopin Died od udanego debiutu w 2014 roku nie rozpędziła się w tempie francuskiego TGV, czy nawet spopularyzowanego w Polsce Pendolino, ale pomimo niewrażliwego rynku kapela konsekwentnie realizuje swoje muzyczne przesłanie, tworzy i nagrywa, dowodząc, że jej czas dopiero nadchodzi. Wiedzą już o tym mieszkańcy Podkarpacia, gdzie muzycy Chopin Died zarejestrowali album "Akustycznie", będący najlepszym świadectwem regularnego rozwoju możliwości grupy.
Ściślej rzecz ujmując, krążek został nagrany podczas koncertu w Studio Koncertowym Radia Rzeszów, w trakcie którego Chopin Died wystąpił w składzie: Maciej Pankiewicz (wokal, gitara), Konrad Załęski (bas), Maciej Duszak (perkusja) i gościnnie Martyna Srocka (wokal). Warto przy tym zauważyć, że o ile występ uroczego niewieściego głosu nosił znamiona gościnnego, o tyle bas dzierży dziś Konrad Załęski, a to zmiana w porównaniu do składu z 2014 roku, gdy basistą zespołu był Janek Witaszek. Trzeba równocześnie dodać, że w porównaniu do tracklisty debiutanckiego albumu Chopin Died, na "Akustycznie" miejsca nie znalazły dwa utwory, tj. "Surprise" oraz "Freedom", a aranżacje pozostałych odbiegają od oryginałów nie tylko w sensie instrumentalnym, co oczywiste, ale też jeśli chodzi o struktury kompozycji. Najbliżej pierwotnego kształtu zdają się znajdować "Catastrophe" i "Walk Away", choć akustyczny anturaż sprawia, iż cały materiał przenosi grupę w zupełnie inne obszary wrażliwości.
"Akustycznie" charakteryzuje się ciepłym, przystępnym brzmieniem. To łagodna, odłączona od prądu, atmosferyczna strona twórczości Chopin Died. Kapela nie traci też swojej energetyczności, charakterystycznego punkrockowego zadzioru, o czym dobrze świadczą "Believe", "Run", "Walk Away" i "Silence", odkrywające też sporo plemiennych poszukiwań Macieja Pankiewicza i jego zespołu. Akustyczność tych znanych z debiutu form, wzbogacona licznymi smaczkami jak w nawiązującym do Mission Impossible finale utworu "Run" czy dziko-wschodnim klimacie "Silence", sprawia, że Chopin Died wzbudza zaciekawienie, a jednocześnie wlewa trochę optymizmu w strudzone ciężarem czasów dusze. Szczerość i pogodność muzyki wychodząca naprzeciw wszystkiemu co niedobre, zostaje również dobrze oddana w "Catastrophe", niemalże folkowym "Ellie", czy też balladowej kołysance "Find Me" (piękny dialog Macieja Pankiewicza z Martyną Srocką). Świetnym stemplem na albumie okazuje się nieco przybrudzony "Personality", będący najlepszym łącznikiem pomiędzy rockiem a przystępnymi formami proponowanymi przez zespół.
W tym zalewie dobrych wrażeń wynikających z odsłuchu albumu nie sposób nie zauważyć, że w świetnej formie znajduje się wywołany już lider zespołu Maciej Pankiewicz, który rozwija się zarówno w sensie wokalnym, jak również gitarowym. Jednym z wielu popisów tego muzyka na krążku jest utwór "Second", do którego nakręcono teledysk w Aeroklubie Rzeszowskim. Być może Pankiewicz, jak na lidera zespołu przystało, mógłby jeszcze popracować nad kontaktami z publicznością, której każdy odzew na "Akustycznie" dobrze akcentuje charakterystyczne brzmienie koncertowej aury dzieła, ale już teraz bez ryzyka można powiedzieć, że Chopin Died posiada swój interesujący styl, odpowiednią dojrzałość i wrażliwość i gotowy jest do zdobywania nie tylko Podkarpacia, ale też i całej Polski.
Konrad Sebastian Morawski