Słuchając nowego krążka grupy Snow Patrol, można stwierdzić, że muzycy wybrali najwłaściwszą drogę z możliwych.
Nie próbowali pójść taką drogą, jaką wybrali ich najwięksi konkurenci na brytyjskim rynku, czyli Coldplay, którzy postawili na brzmieniowe eksperymenty z Brianem Eno w tle. Nie próbowali też kupić kolejnych milionów dusz (tyle
Snow Patrol już sprzedali egzemplarzy swych poprzednich płyt na czele z "Eyes Open") łatwymi czy nawet banalnymi kawałkami, jak próbuje ich inny konkurent - trio Keane. Na swoim piątym z kolei albumie
Snow Patrol podążyli własną, wcześniej upatrzoną ścieżką i... nagrali płytę dojrzałą. "
A Hundred Million Suns" to bez dwóch zdań najlepszy materiał
Snow Patrol, który przebija ich wszystkie dotychczasowe dokonania. A co najlepsze, także i tym razem nie uda się grupie uciec od list przebojów, bo takie utwory jak "Take Back The City" wpadają w ucho już po pierwszym przesłuchaniu. Gdy ktoś tego spróbuje, przekona się niechybnie, jak doskonałą pułapką są utwory otwierające płytę ("If There’s A Rocket Tie Me To It" i "Crack The Shutters"), które stopniowo, po dwóch przesłuchaniach, zaczynają wciągać w głąb albumu jak narkotyk. Muzycy grają wyjątkowo spokojnie, a cały album pod względem muzycznym jest bardzo wyważony.
Pomimo łagodnej atmosfery grupa nieustannie nas czymś oczarowuje. Przyznam, że dawno nie słyszałem tak wciągającej płyty z pomysłem i klimatem.
Koka