"No Line On The Horizon" zdaniem wielu jest jednym z najlepszych albumów U2. Duże znaczenie w tak dobrym odbiorze muzyki na tej płycie miały zapewne zgrabne zabiegi promocyjne już na wiele miesięcy przed ukazaniem się jej na rynku.
Zespół zapowiadał, że jego najnowsze dzieło będzie przełomowe i doskonałe. Zresztą po premierze muzycy nadal tak twierdzą. Wprawdzie album jest dobry i może nawet więcej niż tylko dobry, lecz na pewno nie aż tak przełomowy jak zapowiadali członkowie grupy. Spokojne ballady, powiedziałbym w dość typowym dla zespołu stylu, melodyjne frazy wokalu i bardzo charakterystyczne gitary - to główne elementy stylistyczne tej produkcji. Wyróżniającymi się piosenkami są "Get On Your Boots", "Magnificient" oraz "Stand Up Comedy" i to właśnie w tych przypadkach można mówić o pewnej wyjątkowości. Reszta materiału brzmi tak, jak U2 gra od lat. Produkcyjnie oczywiście jest bardzo dobrze, The Edge wygrywa też oryginalne solówki. Jednak wbrew zapowiedziom płyta pozostaje dość szablonowa z wyjątkiem kilku świetnych momentów.
Na pewno nie odnajdziemy na niej odświeżonego brzmienia zespołu na poziomie legendarnych wydawnictw, takich jak "The Joshua Tree" czy "All That You Can’t Leave Behind". Niestety.
Michał Pakulski