Gdy ucichnie muzyka. Biografia The Doors
Gatunek: Rock i punk
Jim Morrison. Niedopasowany do świata, nierozumiany przez otoczenie geniusz i symboliczna ofiara rockowego trybu życia czy zdegenerowany alkoholik, ćpun i kryptogej o psychopatycznych skłonnościach? Mick Wall w swojej nowej biografii The Doors dość jednoznacznie opowiada się po jednej stronie wydarzeń.
Mick Wall to zawodowy biograf, znany również w Polsce z kilku książek, który ze sporą regularnością i częstotliwością wydaje nowe publikacje poświęcone zespołom albo ważnym postaciom muzycznego świata. Nie sięga przy tym do drugiego szeregu, nawet jeśli są tam tuziny ważnych, często niedocenianych wykonawców, zasługujących na biografię. Nie, Wall zawsze poświęca swój czas topowym nazwom i kultowym postaciom - takim jak m.in. Black Sabbath, Led Zeppelin, Metallica, AC/DC, Bono, Axl Rose, a teraz również wielokrotnie opisywany The Doors. Z jednej strony historia wszystkich tych formacji jest dobrze udokumentowana, z drugiej zaś wielokrotnie opisywana, w związku z czym pojawia się problem uniknięcia powielanych schematów narracji i informacji biograficznych.
Wall dysponuje sprawnym piórem - jego książki czyta się dobrze - i najczęściej stara się znaleźć sposób, który ma pozwolić mu wyróżnić się z tłumu innych autorów. Z lepszym lub gorszym skutkiem. Ma swoje chwyty, wśród nich hitchcockowskie trzęsienie ziemi zawiązujące akcję, albo aż do przesady podkreślana znajomość z muzykami (Metallica). Jednak najczęściej jego znakiem firmowym jest sensacyjny styl, pogoń za skandalami, demitologizacja legend, (za)daleko idąca interpretacja wydarzeń (Wall niemal jak wszystkowiedzący narrator powieści fabularnej szafuje myślami i intencjami swoich bohaterów, których przecież znać nie może), wreszcie sięganie po nowe, ale czasem niesprawdzone czy mało wiarygodne źródła. To wszystko w sposób niespotykany wcześniej w publikacjach Walla znalazło swe odzwierciedlenie w "Gdy ucichnie muzyka. Biografia The Doors".
Pal licho pobłażliwą protekcjonalność, z jaką Mick Wall podchodzi do Raya Manzarka, traktując jego późniejsze wypowiedzi jak bredzenie zdziecinniałego starca starającego się za wszelką cenę utrzymać mit dotyczący Jima i The Doors. A mowa przecież o kierowniku artystycznym ikony lat '60, jednego z najważniejszych zespołów rockowych wszech czasów. Pal licho, gdy Robby'ego Kriegera, na którego mimo wszystko patrzy z sympatią, określa jako gitarzystę najchętniej realizującego czyjąś wizję. A mowa przecież o jednym z twórców unikalnego brzmienia The Doors i autorze takich hitów jak "Light My Fire", "Love Her Madly", "Love Me Two Times", "Touch Me" czy wspaniałego "Yes, The River Knows". Jest bowiem coś szczególnie przykrego w sposobie, w jaki Wall butuje Jima Morrisona.
Można odnieść wrażenie, że autor z niejaką satysfakcją opisuje staczającego się po równi pochyłej Morrisona, który z młodego lwa spoglądającego z najsłynniejszego zdjęcia autorstwa Joela Brodsky'ego szybko przemienił się w grubego, zaniedbanego brodacza. Zresztą tusza Morrisona fascynuje Walla, który wspomina o niej przy wielu okazjach, może nawet nie rzadziej niż o jego poezji. W większości zresztą kiepskiej. Oto pijany do nieprzytomności gwiazdor śpi w ulicznym rynsztoku. Oto Jim, stały bywalec barów bredzi coś bez sensu do innych pijaczków przy kontuarze, po czym wywołuje kolejną awanturę i ląduje na chodniku. Oto Jim, nieustannie zdradzający i zdradzany przez Pamelę Courson, choćby z dilerem Jeanem de Breiteuilem, który miał później przyczynić się do jego śmierci. Oto Jim, miłośnik seksu analnego, co stanowi oczywiste odzwierciedlenie jego głęboko skrywanego homoseksualizmu. Jim zawalający kolejny koncert i nie będący już w stanie śpiewać. Wreszcie Jim, umierający żałośnie z przedawkowania heroiny w łazience paryskiego klubu Rock 'n' Roll Circus.
To zresztą chyba najmocniejszy motyw książki, rozpoczynający ją i kontynuowany pod koniec. Mick Wall jednoznacznie opowiada się po stronie teorii głoszącej, że wokalista The Doors wcale nie zmarł w wannie swego paryskiego mieszkania. Autor drobiazgowo odtwarza scenę, gdy zawinięte w dywan ciało Morrisona bezceremonialnie przenoszone jest przez zaplecze klubu, wpychane do samochodu i przewożone do mieszkania, w którym Pamela Courson zamiast zmartwić się stanem swojego prawie-męża bardziej obawiała się, czy dziwni przybysze z podłużnym pakunkiem nie zabiorą jej ostatnich działek narkotyku. Z taką szczegółowością i pewnością siebie nie pisał o tym chyba żaden biograf Morrisona czy The Doors, podobnie jak chyba żaden z nich nie uwierzył (a przynajmniej nie w takim stopniu) w niesprawdzoną i nie popartą innymi źródłami historię opowiedzianą przez "prawdziwą żonę" Morrisona Patricię Kennealy, z którą wokalista miał zawrzeć małżeństwo w tajemniczym pogańskim obrządku. W tym kontekście zupełnie nie dziwi, że Wall bardzo pozytywnie wypowiada się o biograficznej książce Stephena Davisa, często ganionej za naciąganie faktów, zbyt sensacyjny styl i nadmierne poświęcanie uwagi seksualnym upodobaniom wokalisty.
Co najciekawsze, w pogoni za skandalami i odzieraniem Morrisona z resztek godności, Mick Wall nie zapomina o standardowej biograficznej robocie. Autor dość wyczerpująco i interesująco przedstawia krótką karierę The Doors, w tym temacie nie prezentując jednak wielu nowych faktów, a także późniejsze losy pozostałych muzyków, nie omijając oczywiście filmu Olivera Stone'a. "Gdy ucichnie muzyka. Biografia The Doors" to zatem solidna robota w mocno sensacyjnej, demitologizującej otoczce, napisana przez człowieka, który - można odnieść takie wrażenie - ceni muzykę The Doors raczej zawodowo niż emocjonalnie. Takie podejście może się podobać, zwłaszcza tym, którzy polubili styl Walla prezentowany w innych biografiach, we mnie jednak wywołuje ono pewien dyskomfort. Tak czy owak, książkę mimo wszystko zdecydowanie polecam, a jednocześnie lojalnie ostrzegam. Fani The Doors, w których świadomości Jim wciąż występuje jako półboski młody lew, powinni poprzestać na jego albumach...
Mick Wall - Gdy ucichnie muzyka. Biografia The Doors
Przekład: Lesław Haliński
In Rock, 2016
456 stron
Szymon Kubicki