TSA

Heavy Metal World

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy TSA
Recenzje
2016-01-15
TSA - Heavy Metal World TSA - Heavy Metal World
Nasza ocena:
9 /10

W 1984 roku Marek Piekarczyk we flagowym utworze TSA zatytułowanym "Alien" śpiewał, że zagubił gdzieś prawdziwą radość życia. Cóż, słuchając dziś takich albumów, jak "Heavy Metal World" podobne refleksje mogą dopaść każdego.

Tyle, że będą to refleksje nad stanem polskiego rocka i metalu, który choćby w zestawieniu z "Heavy Metal World" prezentuje się przeciętnie. Nie trzeba być ramolem na śmietniku wspomnień, aby dostrzec, że ów album jest legendą na krajowym rynku ciężkiego grania. Temu statusowi bez wątpienia sprzyja wznowienie dzieła, które po remasteringu i w odświeżonej szacie graficznej właśnie trafiło do sprzedaży. Mowa oczywiście o polskojęzycznej wersji "Heavy Metal World", ponieważ istnieje też edycja zaśpiewana przez Marka Piekarczyka po angielsku, która jednak na razie nie doczekała się wznowienia.

Album oferuje dziewięć energetycznych kompozycji, będących potwierdzeniem aktywności studyjnej i koncertowej TSA na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku. Na krążku znalazły choćby takie hity, jak m.in. kokieteryjna "Kocica" o świetnej, niemalże bluesowej improwizacji, bodaj najpotężniejszy numer kapeli, nadający się na sztandar "Heavy Metal Świat", czy też mający już niemalże status kultu, nieco przygnębiający "Alien", którego nazwy używa oficjalny polski fan club TSA. "Heavy Metal World" to także kilka priestowskich konkretów - typowe heavymetalowe strzały w stylu utworów "Ty, on, ja" i "Koszmarny sen", które w warunkach brytyjskich zrobiłyby w 1984 roku oszałamiającą karierę. Materiał został jednak wydany nad Wisłą, stąd jego legenda musiała rodzić się w piwnicach.


Płyta oferuje też sporo hardrockowego czadu, będącego znakiem rozpoznawczym TSA ("Biała śmierć", "Maratończyk", "Piosełka"), a zwieńczenie krążka w postaci utworu "TSA pod Tatrami" stanowi moim zdaniem jedno z najbardziej oryginalnych zamknięć albumów w historii polskiego rocka i metalu. Trzeba jednak mieć do tego sporo dystansu. To takie "Popod turnie, popod lasy" w wersji hard n' heavy. Żartów nie ma za to na ogół w innych wymienionych utworach. TSA trochę kokietuje słuchaczy, ale równocześnie mówi o narkotycznych wizjach, pourywanych relacjach społecznych i trudach funkcjonowania w realiach istniejącego systemu - tego namacalnego i tego w świecie emocji.   

Całość materiału zawartego na "Heavy Metal World" dzięki wznowieniu brzmi świeżo i soczyście. Być może pewnym nadużyciem byłoby stwierdzenie, że płytę można odkryć na nowo, ale z pewnością jest ona doskonałym zastrzykiem wspomnień o wyjątkowej kondycji TSA i całego ówczesnego polskiego podziemia rockowego i metalowego. Sądzę zatem, że "Heavy Metal World" to pozycja obowiązkowa dla każdego fana gatunku. Czad... a czasem też piękne umieranie.

Konrad Sebastian Morawski