Chris Salewicz

Mick & Keith. Rolling Stonesów portret podwójny

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Chris Salewicz
Recenzje
2015-11-24
Chris Salewicz - Mick & Keith. Rolling Stonesów portret podwójny Chris Salewicz - Mick & Keith. Rolling Stonesów portret podwójny
Nasza ocena:
7 /10

Na polskim rynku wydawniczym jest przynajmniej kilka książek poświęconych Mickowi Jaggerowi, wcale niemniej publikacji opisujących życie Keitha Richardsa (w tym autobiografia), a i pewnie koło tuzina opowiadających historię The Rolling Stones.

Mało tego, bo za biografię jedynego zespołu, który przetrwałby razem z karaluchami zagładę atomową odpowiadały takie tuzy muzycznego dziennikarstwa jak Philip Norman, Marc Spiz, Christopher Andersen czy nawet Daniel Wyszogrodzki. Czym "Mick & Keith" Chrisa Salewicza wyróżnia się spośród tłumu sobie podobnych publikacji? Właściwie to niczym. I w tym sęk, bo zamysł Salewicza, by przedstawić portret podwójny wydawał się oryginalny i ciekawy. Niestety, zamiar nieco przerósł autora, bo wątków, które mogłyby ukazywać jak dwaj utożsamiani z nazwą Rolling Stones muzycy oddziałują na siebie, niszczą i tworzą, różnią się, ale i uzupełniają, jest niewiele (być może zbyt dużego apetytu narobił rewelacyjny portret podwójny Beksińskich). Właściwie to te relacje ograniczają się do powszechnie znanych faktów, z których wynika, że Stonesi byli emocjonalnie i seksualnie patologiczni: kobiety należało przed nimi chować, mężczyźni w ich towarzystwie powinni koniecznie stać z pośladkami mocno przytwierdzonymi do ściany, a i zwierzęta warto by gdzieś odprawić, bo nigdy nie wiadomo na co akurat miał ochotę wskoczyć Jagger.

O muzyce jest w "Mick & Keith" niewiele. Właściwie to nic. Książka sprowadza się raczej do punktowania kto z kim spał i kto z kim ćpał. A czasem spał i ćpał jednocześnie. Każda kobieta, która pojawiła się w kręgu zainteresowań któregoś z muzyków Rolling Stones szybko stawała się kochanką całego zespołu, a w szczególności Micka Jaggera, który używał sobie ze wszystkimi, wliczając w to Davida Bowie. Każdy narkotyk natomiast szybko znikał w ich żyłach, tudzież nosach czy płucach. Charakter książki, ale i patologiczne zachowania Stonesów idealnie obrazuje fragment: "małżeństwo Billa [Wymana] z nastoletnią Mandy zdążyło się już rozpaść, a Wyman przygotował się do kolejnego ożenku; tymczasem jego 30-letni syn Stephen oświadczył, że ma zamiar poślubić Patty, 46-letnią matkę Mandy. Tym samym Bill miał się stać przyszywanym dziadkiem swojej byłej żony" (s. 379).

Jest więc dużo seksu, szczególnie ze strony Micka Jaggera. Druga sprawa to narkotyki i walka z uzależnieniem - to już domena Keitha Richardsa. To drugi z naczelnych wątków publikacji Salewicza. Trzeci, to właśnie owe przenikanie się życiorysów Jaggera i Richardsa, ale akurat te segmenty niespecjalnie przejmują, tym bardziej, że Salewicz nie ma zbyt silnych argumentów: ogranicza się do szukania takowych na siłę i poza dość oczywistą złością Keitha na przyjaciele z zespołu za romans z jego ówczesną partnerką, Anitą Pallenberg i nieustannym powtarzaniu, że jeden był zazdrosny o znajomych drugiego, ciężko doszukiwać się tu psychologicznie sensownych opowieści.


Jako biografia książka również prezentuje się raczej średnio, bo w takiej objętości ciężko pomieścić życiorys jednego członka The Rolling Stones, a co dopiero dwóch. Można publikację Salwiecza potraktować jako aneks i wtedy rzeczywiście publikacja nabiera swego rodzaju wartości. Swego rodzaju, ponieważ jest to aneks złożony z pikantnych szczególików, ploteczek i wszelkiej maści seksualnej turystyki. Autor raz za razem punktuje seks-przygody, stara się nie pominąć żadnego romansu i karygodnego, świadczącego o bufonadzie, zachowania Stonesów, a że w ich historii skandal skandalem pogania, to momentami aż pieką uszy od tych wszystkich rewelacji. A ludzie - nie ukrywajmy - lubią jak jest pieprznie, na granicy dobrego smaku i plotkarsko.

Gdyby więc zebrać wszystkie wycinki z plotkarskich gazet opisujące skandaliki z udziałem Micka Jaggera i Keitha Richardsa, złożyłoby się to na "Rolling Stonesów portret podwójny". Salewicz nawet nie udaje, że interesuje go muzyka czy biografia artystyczna. Od razu wciska czytelnika w świat szalonych balang, niepohamowanej żądzy, niechcianych ciąż, głośnych rozstań, jeszcze głośniejszych romansów i narkotyków. Jeśli lubicie jak jest pikantnie, to Salewicz właśnie taką książkę upichcił.

Grzegorz Bryk

Tytuł oryginału: Mick and Keith: Parallel Lines
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Tłumaczenie: Piotr Czarnota
Data wydania: 21 października 2015
Format: 150 x 215 mm
Liczba stron: 424 i 8 zdjęcia
Okładka: miękka