Miłośnicy gier słownych i absurdalnego humoru - wystąp! Kasia i Wojtek przygotowali dla was 40 minut niezłej zabawy.
Są dwa typy piosenek, które drażnią mnie bardziej, niż disco polo: piosenka aktorska i kabaretowa. Ta pierwsza: ze względu na przesadną interpretację wykonawcy jest po prostu nieznośna w odbiorze. Druga - bardzo rzadko śmieszy, częściej żenuje.
A jednak istnieje w tym kraju kilkunastu artystów (i artystek), którzy do stylistyki muzyki rozrywkowej dokleili pastiszowe, nieraz wulgarne teksty. Tak jednak sprytnie sklecone, że bawią nawet takiego malkontenta jak ja. Królem jest oczywiście Kazik Staszewskich, ale nie wolno zapominać o Zacierze, El Doopa, Kabanosie czy przebywającym od lat na muzycznej emeryturze Stasiu.
Do tej wesołej gromady siedem lat temu dołączył duet Kasia i Wojtek. Artystów przygarnęła lubująca się w takich klimatach wytwórnia S.P. Records, a płytę wyprodukował nieoceniony Adam Toczko. W tym roku przyszedł czas na album numer dwa: "Sezon 2", znów przesiąknięty zabawnymi lirykami choć na tematy zgoła niewesołe.
Kasia śpiewa tu o alkoholowych lotach, seksie i wszelkich dewiacjach tego świata. Nie wprost oczywiście, a ubierając swoich bohaterów w postaci zwierzęce czy pozornie niezwiązane z tematem. Wyżywa się także na drobnych przeciwnościach dnia codziennego, ot choćby na molu, który wyżera dziury w ubraniach.
Oczywiście, nic nie jest tu podane w sposób sztampowy i jednoznaczny. Kasia, skąpaną w knajpianym bluesie historię relacji w związku dwojga ludzi, zaczyna od słów: "Jestem twoim pasztetem, a nie żadnym pączusiem." Z kolei wcielając się w rolę krótko żyjącego "Motylka" opowiada jak to "tacy gamonie wbijają szpilki mi w dłonie. Wieszają w gablocie na ścianie i jedzą przy tym śniadanie." Jasne, jest w tym trochę częstochowskiego rymowania, ale taki już urok polskiej sceny humor-rocka.
Właśnie - słów kilka o samej muzyce. "Sezon 2" to przede wszystkim granie, jak ktoś to ładnie określił, polsko-rockowe, czyli ni to punk, ni to alternatywa, ni to blues, ni to soul. Jest tu wszystkiego po trochu. Zaczyna się od konkretnego bluesa "Futka", przechodzi przez siarczysty rock'n'roll "Ja zwariuję" i country "Kantry Mol", by dojść do miejsc kojarzonych z Voo Voo - "Szampon".
Co ważne, w każdej z tych odsłon Kasi i Wojtkowi jest do twarzy. Na tyle, że nawet osobniki nieprzepadające za taką stylistyką - kilkorgu z nich puściłem "Sezon 2" - bez bólu przebrnęli przez całą płytę.
Jurek Gibadło