Po pięciu latach pabianicka kapela Proletaryat powróciła z nowym albumem studyjnym. Materiał zatytułowany "Oko za oko" powinien spełnić wszelkie oczekiwania fanów tego zasłużonego zespołu.
Muzycy Proletaryatu na następcę albumu "Prawda" z 2010 roku przygotowali dziesięć kompozycji. Są to numery pozbawione kombinowania, szczegółowej obróbki studyjnej i nadmiernych urozmaiceń. Zespół stawia przede wszystkim na naturalność i dobre korzenne brzmienie zlokalizowane pomiędzy hard rockiem i heavy metalem. Całość materiału zawartego na "Oko za oko" ma w sobie coś bardzo klasycznego, sięgającego brudnej polskiej sceny rockowej i metalowej w ostatniej dekadzie XX wieku. W sumie więc to album adresowany do konkretnej grupy odbiorców stawiających na szczerość, niekiedy bardzo dosadną, a także ostre instrumenty i charakterystyczny wokal.
W taki oto sposób Proletaryat zasypuje słuchaczy seriami ciężkich zestawów gitarowo-perkusyjnych. Raz po raz oferuje numery aspirujące do miana soundtracków rozładowujących wściekłość. Kawałki w stylu "Teraz, albo nie", "Nie wyrażam zgody", "Inny ktoś" albo "Tyle słów" to owe nieprzekombinowane hardrockowe strzały po pysku. Gitary i perkusja zdają się nie ulegać konwenansom i modzie - robią po prostu swoje. Wokal Tomasza Olejnika też się wcale nie starzeje. Oley pyskuje, grozi, zdziera gardło i prezentuje przy tym palec środkowy wyciągnięty w kierunku wszelkiej niegodziwości. Niewielu jest na polskiej scenie rockowej tak bardzo charyzmatycznych i zarazem esencjonalnych wokalistów, jak frontman Proletaryat.
Jeśli już o esencji mowa, to wieńczący krążek utwór "Labirynt" najdokładniej odwzorowuje ów niepokorny dla hardrockowej i metalowej Polski okres ostatniej dekady XX wieku. Kotłująca się gitara, ciężki gatunek literacki, niepozorne tempo i wchodząca do krwi narracja są tym, co swego czasu kształtowało wartości u słuchaczy. Cholernie szczerą opowieścią o popiołach życia. Tymczasem najwięcej metalu muzycy Proletaryatu wepchnęli do dynamicznej kompozycji "Every Day, Every Day", a murowanym hitem koncertowym wydają się "Skazani" (swoją drogą oprawiony fajną southern’ową solówką).
Tu i ówdzie zdarza się, że kapela staje się może zbyt chwytliwa. W utworze tytułowym - opartym na świetnym tekście - spodziewałbym się raczej maksimum agresji i buntu, a nie dość łagodnych refrenów. W podobny sposób odebrałem także "Tlen". Wolałbym, aby cały materiał sprowadził mnie do poziomu płytek chodnikowych, a nie poddawał się sporadycznemu flirtowi z nośnymi pomysłami. Na szczęście na płycie nie ma owych pomysłów zbyt wiele.
Trudno nie polecić "Oko za oko" wszystkim fanom porządnego hard rocka, w szczególności osobom zainteresowanym marką, jaką przez lata wypracowali sobie muzycy Proletaryat. Ich nowe dzieło nie łudzi, nie daje obietnic bez pokrycia i nie zasypuje fajerwerkami. To ostra muzyka, niejednokrotnie kształtująca wzorce postępowań i wyposażająca w oręż przeciwko trudom życia. Oddech polskiego bruku. Kawał zajebistego grania.
Konrad Sebastian Morawski