Sex, drugs & rock n’ roll... i inne kłamstwa
Gatunek: Rock i punk
Stare porzekadło, niejako powątpiewające w wyjątkowość i koloryt życia ludzkiego, głosi: "Nawet jeśli to nieprawda, to dobrze wymyślona". Mało tego, w przypadku Duffa McKagana, ta nieprawda byłaby wymyślona - a w dodatku również napisana! - wręcz spektakularnie.
Z drugiej strony, czy autobiografia basisty zespołu, który bez wątpienia należy do elity bandów siejących największą destrukcję w dziejach muzyki rockowej, nie może być rzeczywiście aż tak barwna i pełna zaskakujących zwrotów akcji? Powątpiewanie jest niejako naturalne, zważywszy na to, co dzieje się na kartkach "Sex, drugs & rock n’ roll". Muzyk Guns N' Roses (a również Loaded czy Velvet Revolver) wali czytelnika obuchem po niesfornym łbie, podchodzi do tekstu w myśl Alfreda Hitchcock, zaczyna od trzęsienia ziemi, a później jeszcze metodycznie podkręca tempo serwując obraz życia w szalonym rytmie rock'n'rolla i wyjątkowo chwytliwych hard rockowych riffów.
Pozornie jest to kolejna opowieść o wyrwaniu się z biedy, sięgnięciu nieba, później zaś upadku i - a jakże by inaczej! - powstaniu z popiołów. Typowa historia gwiazdy rocka, jakich już wiele spisano, choć ten latami wypracowywany schemat daje podwaliny właściwie pod każdą fabułę, bo lubimy takie historie, a lubimy tym bardziej, im one prawdziwsze. Nie wątpię, że McKagan przeżył to co opisuje, a prowadzi czytelnika przez swoje życie od samego początku: dorastanie w biednej dzielnicy z licznym rodzeństwem, pierwsza styczność z narkotykami, podróż z gitarą do lepszego świata, z pomocą muzyki ucieczka ze slumsów na największe areny świata, uzależnienie od narkotyków i alkoholu, aż wreszcie swoiste novum dla gatunku, to tak by jeszcze podkręcić tempo, bowiem w autobiografii pojawiają się wątki ze sztukami walki i medytacją w tle - ten segment opowieści poprowadzony jest tak sprawnie, że fabuły z Van Dammem można schować do szuflady.
Oczywiście w przypadku McKagana nie dało się uniknąć rozmów na temat członków Guns N' Roses, a tu dzieją się rzeczy bardzo pikantne. Stosunkowo mało jest Slasha, a zdecydowanie dużo Axla, sporo też padnie słów na temat Stevena Adlera oraz Izzy'ego Stradlina. Ale wszystkim dostaje się po równo, jednym za narkotyki (nieźle w czapę od McKagana oberwał Scott Weiland - wokalista Stone Temple Pilots i Velvet Revolver), drugim za gwiazdorstwo, komuś jeszcze innemu po prostu za skurwysyństwo. Oczywiście ktoś umiera, pojawiają się wątki ostre jak papryczki naga jolokia, romanse, nagłe zaginięcia, nawet spotkanie z Kurtem Cobainem w przededniu samobójczej śmierci, nieustanne wzloty i upadki, a również bardzo interesujący obraz zespołu, który tak naprawdę istniał tylko na papierze - autobiografia McKagana utwierdza w przekonaniu, że Guns N' Roses to zespół jednej płyty, "Appetite for Destruction" gwoli wyjaśnienia, później to już tylko maszynka do robienia pieniędzy dla wytwórni, firma, mało zresztą mająca wspólnego z pojęciem grupy ludzi razem tworzących muzykę.
To co piekielnie wciąga w opowieści Duffa McKagana to tempo i ciężar historii mknącej z siłą rozpędzonej lokomotywy. Druga istotna sprawa, kto wie czy nie najważniejsza, to pisarski warsztat basisty Guns N' Roses. Podejrzanie dobre pióro, nieprzystające przecież do niewykształconego człowieka, który niemal całe życie spędził na scenie, bądź w alkoholowym/narkotycznym półśnie, budzi obawy, że McKaganowi musiał ktoś w prowadzeniu narracji pomagać. Sprawa się jednak wyjaśnia i to bezsprzecznie, bowiem muzyk w trakcie walki z uzależnieniem zaprzyjaźnił się z książkami Hemingwaya i rzeczywiście, styl noblisty jest tu widoczny - męska proza operująca dosadnymi zwrotami, precyzyjnymi i prostym doborem słów, nieprzekombinowanymi zdaniamo. To wpływa na malowniczość, tempo i zarazem rześkość pióra w "Sex, drugs & rock n’ roll... i inne kłamstwa".
Jedyną rzeczą jaka może w przypadku autobiografii Duffa razić jest właśnie jej tytuł. Oryginale "It's So Easy" wydawca przetłumaczył na staropolskie, z dziada pradziada powtarzane "Sex, drugs & rock n’ roll" - mam nadzieję, że ironia jest wystarczająco widoczna, by dłużej o tym nie mówić. Właściwie na tym ubytki publikacji by się kończyły, bo poza tytułową angielszczyzną na polskich półkach, czytelnik otrzymuje spektakularną, wstrząsającą a także wciągającą autobiografię o olbrzymiej sile oddziaływania, z fabułą i paletą emocji, a również mnogością wątków oraz zwrotów akcji, jakiej mogłaby opowieści McKagana pozazdrościć niejedna doskonała powieść. I tak się właśnie tę książkę czyta: z wypiekami na twarzy, permanentnym efektem "WOW!" oraz zaciskając mocno kciuki za bohaterów. Dawno nie obcowałem z tak świetnie napisaną, a dodatkowo piekielnie wciągającą autobiografią.
Tytuł oryginału: "It's So Easy: and other lies"
Tłumaczenie: Katarzyna Gawęska
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Okładka: miękka
Format: 150 x 215 mm
Liczba stron: 352 tekst 2 x 8 zdjęcia
ISBN: 978-83-7924-287-0
Grzegorz Bryk