Illusion

Opowieści

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Illusion
Recenzje
2014-11-14
Illusion - Opowieści Illusion - Opowieści
Nasza ocena:
8 /10

O iluzjach, o przyszłości, o empatii... muszę złapać oddech... o trudzie wyboru, o pracy nad sobą, o pamięci po sobie...

Może jeszcze jeden raz? O historii gatunku, o wartościach i prawdach wszelakich, a także o pewnym starym polskim zespole grającym ciężkiego rocka, który zdecydował się na reaktywację i nagranie nowego albumu studyjnego. O tym będzie ta recenzja.

Powrót Illusion po latach był bardzo ryzykowny. Przypomnieć trzeba, że grupa została rozwiązana jeszcze w 1999 roku, kiedy dużym zmianom ulegał rynek muzyki rockowej i metalowej. Kilka nurtów eksplodowało tak szybko i nagle, jak wtedy, gdy na przełomie lat '80 i '90 ubiegłego stulecia pojawiły się grunge, a także nowa fala heavy metalu i hard rocka. Jeszcze w połowie ostatniej dekady ubiegłego wieku kilka dziewięciocalowych gwoździ wbito w serce pompujące grunge, a filozofowie tzw. ciężkiej muzyki rozpoczęli poszukiwania masowych odbiorców, co polegało na spłyceniu swojego brzmienia. Z tej karuzeli wypadł gdański Illusion, który oszczędził fanom rewolucji, jaka miała miejsce choćby w Sweet Noise albo nawet w IRA. Tyle o historii i pamięci, ponieważ stało się tak, że Illusion powrócił do obiegu.

Podoba mi się, że reaktywacja zespołu następowała na zasadzie stopniowych, przemyślanych kroków. Najpierw w 2011 roku wydano krążek kompilacyjny, który zawierał również dwa nowe numery. To był wyraźny manifest w stylu: "tam byliśmy, tu jesteśmy, tam zmierzamy". Po drodze do nagrania do szóstego albumu studyjnego wydano jeszcze materiał koncertowy, choć w sumie takie świadectwo kondycji muzyków nie było aż tak bardzo potrzebne, szczególnie biorąc pod uwagę formę Tomasza Lipnickiego, na bieżąco szlifowaną w ramach świetnego Lipali. W każdym razie wreszcie w marcu 2014 roku ukazały się "Opowieści" - dziewięć utworów poukładanych na płycie w inteligentny i logiczny sposób, którym towarzyszył przemyślany koncept. Muzycznie to krążek tańcujący na gruzach przeszłości zespołu, ale nie jest to taniec śmierci tylko piękny hołd oddany starym, dobrym czasom.  


To określenie - utopijne wręcz "stare, dobre czasy" - użyłem z pełną premedytacją, choć zdaję sobie sprawę, że jego sens jest determinowany poprzez wymiany pokoleniowe. Jednak muzycy Illusion powrócili tacy, jacy odeszli. Gdański zespół nigdy nie był dotknięty syndromem zmiany składu. Jeśli w studio albo na koncertach spotykają się Paweł Herbasch, Tomasz Lipnicki, Jerzy Rutkowski i Jarosław Śmigiel to znaczy, że mamy do czynienia z Illusion. Trudno powiedzieć, ile chemii jest pomiędzy tymi starymi krzewicielami hard rocka, ale "Opowieści" świadczą, że wszyscy w zespole nieźle się dogadują. To album o współczesnym brzmieniu i współczesnych problemach, może mniej drapieżny niż bywało to w przeszłości, ale wciąż zadziorny i charakterny w sensie instrumentalnym. Zespół porusza się po sprawdzonym hardrockowym gruncie, choć uzasadnione jest w tym przypadku mówienie również o post grunge'u. 

Poszczególne kompozycje nie są szczególnie wyrafinowane jeśli chodzi o samą strukturę, ale jako całość składają się w spójne i dosadne dzieło. Album nawiązuje do kilku dobrych klasycznych standardów polskiego ciężkiego rocka. Znalazł się tu pokaźny zestaw niewygładzonych riffów gitarowych, które w dialogach z pulsującymi bębnami wysyłają starszych słuchaczy do piwnicy swoich wspomnień. To także kapitalne partie wokalne, często brudne i gorzkie, zawsze o wielkiej sile oddziaływania. Przy okazji rzec można, że to zatrważające, ale wokół ciężkich brzmień coraz mniej zespołów śpiewa w biało-czerwonym języku. W każdym razie muzycy Illusion robią to niezwykle przekonująco dowodząc siły mówienia po polsku o polskich problemach. Nieunikniony był na "Opowieściach" fragment muzycznej refleksji, który znalazł swoje miejsce w przecinającym album oddechu... kompozycji, zaiste, o walorze psychodelicznym, co daję się też odczuć w zamykającym dzieło "O pamięci po sobie", choć w tym przypadku znalazło się więcej inklinacji w kierunku jazzu. To nowe, dziwne i intrygujące karty twórczości Illusion

Zbliżając się ku podsumowaniu śmiem sądzić, że "Opowieści" to album, który nie ma szans na odniesienie sukcesu we współczesnych realiach tzw. polskiej muzyki rockowej. Legendarni twórcy pod szyldem Illusion zarejestrowali dzieło klasyczne dla gatunku jeśli chodzi o zastosowane środki instrumentalne, mocne w sensie wokalnym, ale jednocześnie pozbawione uproszczeń i taniej nośności. Opowieści tu zawarte nie mają szans przebić się do pokolenia ludzi, dla których taśma magnetofonowa to fragment ekspozycji z muzeum, a chodnik nie kojarzy się z solówkami. Nie są to bowiem kompozycje trafiające we współczesną modę muzyczną - nawet w obrębie ciężkich brzmień - co tylko świadczy o ryzyku podjętym przez Illusion. Mam wrażenie, że gdański zespół oddał hołd nie tylko swojej wielkiej twórczości, ale też podziękował fanom, którzy, o dziwo!, zestarzeli się tak jak sami muzycy.


W sumie więc z tym powrotem Illusion jest trochę tak, jak z butelką Napoleona, którą znalazłem przez przypadek w piwnicy. Schowałem ją tam kiedyś, aby się zestarzała, ale ostatecznie o niej zapomniałem. Po latach, dzięki temu przypadkowi spróbowałem jak ów nieco postarzały Napoleon smakuje. Efekt zwalił mnie z nóg, ale kto poza mną będzie w stanie to docenić? Chyba tylko ci ludzie, którzy przed laty schowali w piwnicy coś własnego, a teraz zdarzyła się okazja, aby spróbować to znowu... spraw by było co pamiętać...

Konrad Sebastian Morawski