Angielscy pionierzy rocka neoprogresywnego powrócili ze znakomitym albumem zatytułowanym "The Road of Bones". Sądzę, że to jeden z najlepszych materiałów w dyskografii IQ.
Na wstępie muszę jednak przyznać, że jestem zdumiony postawą wydawcy krążka. Otóż "The Road of Bones" trafił na rynek w trzech różnych edycjach: podstawowej, rozszerzonej i… rozszerzonej do kwadratu. O ile ostatnia wymieniona edycja względem dwóch pozostałych zawiera typowe materiały dodatkowe pod postacią alternatywnych wersji utworów, nagrań live i odrzutów z sesji, o tyle pomiędzy podstawową tracklistą albumu, a jej rozszerzonym wariantem nie zachodzi żadna dysproporcja jakościowa. To logiczny, rozbudowany materiał. W wersji podstawowej "The Road of Bones" składa się z pięciu znakomitych utworów, ale odkrycie pełni albumu umożliwiają pozostałe kompozycje dostępne tylko w edycji rozszerzonej. W sumie jest to sześć kompozycji stanowiących potencjalną "drugą stronę" tracklisty "The Road of Bones". Moim zdaniem wydawca powinien więc od początku zdecydować się na album dwupłytowy. Jak można zastawiać na słuchaczy pułapkę, która polega na zakupie wersji podstawowej krążka i w ten sposób pominięciu sześciu pozostałych utworów?!
Uważam się za szczęśliwca, bo owej pułapki uniknąłem i wydałem kilkadziesiąt złotych więcej na rozszerzoną edycję "The Road of Bones". To naprawdę dobry zakup! Anglicy z IQ zarejestrowali bowiem dzieło, które zostało oparte na najlepszych standardach nowego rocka progresywnego, jednocześnie też niestroniące od wizjonerstwa właściwego genezie zespołu. Esencją "The Road of Bones" jest rozbudowany koncept o bardzo mrocznej i absorbującej wymowie. Materiał pochłaniający słuchacza zarówno w warstwie instrumentalnej, jak i lirycznej. Fascynująco zabrzmiały tu wielowątkowe kompozycje, takie jak "Without Walls", "Until The End", "Constellations" i "Hardcore", które charakteryzują się spójnym motywem przewodnim, ale też eksponują indywidualne umiejętności muzyków. To dziś rzadkość! Wszakże częstą bolączką nowej progresji są kompozycje zaiste dalece rozbudowane - takie jak na tegorocznym wydawnictwie IQ - ale często chaotyczne i pozbawione spójności. Tymczasem Anglicy, opierając się na wymyślnej osi konceptualnej, zachowali ciągłość i logikę materiału, w którym słuchacz nie ma prawa poczuć się rozkojarzony. Ten album jest jak wędrówka niewidzialnymi korytarzami bezkresnych progresywnych przestrzeni, obcowanie z fenomenalnymi partiami solowymi gitar i klawiszy, a także eksplorowanie porywających melodii. Muszę przyznać, że dawno już nie słyszałem materiału tak bardzo konsekwentnego i trzymającego się studyjnych założeń.
Muzycy IQ na "The Road of Bones" pozwolili sobie również na kompozycje cechujące się mniejszym rozbudowaniem formy i zastosowanych środków instrumentalnych. Niewinnie prezentuje się falujący "Ocean", ale takie numery jak choćby "From the Outside In", "Knucklehead", "Fall and Rise" i tytułowy zdradzają szerokość zainteresowań Anglików. Kapela nie obawia się przycisnąć mocniej instrumentów w prog metalowym stylu, aby za chwilę rozpływać się w objęciach ballady. Na krążku nie brakuje romantycznego klimatu, pazurów, a nawet orientu i kosmosu. Grupa wkręca się w stan refleksji, brnie również w szalone improwizacje instrumentalne. Całość nie wywołuje wrażenia chaosu, a stanowi kolejne odsłony poukładanego konceptu. Zresztą te wszystkie określenia mogą zakreślić wymiar pomysłów, jakie muzycy IQ zaprezentowali na "The Road of Bones". Pomysłów przedstawionych niekiedy w zadziwiającym formacie… o ile rozumiem dzikie improwizacje w "1312 Overture", o tyle oczko puszczone w kierunku Vangelisa w "Ten Million Demons" było dla mnie szokiem, ale z kategorii tych pozytywnych. Tenże utwór jest bowiem świadectwem wspomnianego wizjonerstwa Anglików. Wprawdzie daje się odczuć, że twórczość IQ nie została do tej pory odpowiednio doceniona, ale pomysły zawarte na krążku są w stanie unaocznić słuchaczowi skalę wpływów zespołu.
Nie chciałbym w żadnym razie deprecjonować formy wokalnej Petera Nichollsa, ale muszę przyznać, że w fotel wbiły mnie przede wszystkim wszelkie liczne instrumentalne przestrzenie zaprezentowane na płycie. Wokale stanowią wspaniałą narrację tego jesiennego, często mrocznego albumu, ale instrumentaliści prezentują się olśniewająco w autonomicznych dialogach. Daje się to szczególnie odczuć pomiędzy klawiszami Neila Duranta i gitarami Mike Holmesa, którzy osiągnęli chyba szczyt swoich możliwości. Liczne zagrywki i improwizacje, będące integralną częścią utworów, wręcz porywają! To one nadały klimat "The Road of Bones", wprawiły go w ruch, ozdobiły instrumentalnymi zaklęciami. Sprawdźcie wszystkie jedenaście utworów, aby się o tym przekonać. Muszę więc raz jeszcze wygłosić apel do potencjalnych słuchaczy: nie zrażajcie się ceną edycji rozszerzonej albumu! Jeśli macie kupić nowy krążek IQ inwestujcie tylko wersję z jedenastoma utworami, bo w innym przypadku stracicie naprawdę wiele wspaniałej muzyki. Owszem podstawowa tracklista krążka pozwala dotknąć geniuszu IQ, ale jej rozszerzony wymiar umożliwia trwanie w nim.
Jestem więc pełen podziwu dla muzyków IQ, że po przeszło trzydziestu latach aktywności wciąż potrafią wykreować tyle pomysłów, które mogą być początkiem renesansu nowego rocka progresywnego.
Konrad Sebastian Morawski