Black Ball Suzi

Jestem

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Black Ball Suzi
Recenzje
2014-07-04
Black Ball Suzi - Jestem Black Ball Suzi - Jestem
Nasza ocena:
7 /10

Do debiutanckiego albumu Black Ball Suzi zasiadałam z dużym zaciekawieniem. Porównałabym je do odpakowywania czekoladowej kinder-niespodzianki, którą w dzieciństwie niemal rozszarpuje się na strzępy, by jak najszybciej dostać się do środka.

Wrażenia? Płyta zadziorna, mocno rockowa i - co dziś dosyć rzadkie - wyśpiewana w całości po polsku. Całkiem niezła jak na debiut, ale…

Grupa swoje pierwsze "Jestem" zaznaczyła obecnością w tegorocznej edycji polsatowskiego "Must Be The Music". Właśnie tam mogliśmy zobaczyć i usłyszeć, jak ze skorupki drobnej, niepozornej wokalistki wykluwa się zaskakująca energia i mocny, chrypliwy głos niespełna 17-letniej Zuzy Baum wykonującej "You Shook Me All Night Long" grupy AC/DC. Dziewczyna zrobiła naprawdę dobre wrażenie i nic w tym dziwnego - ma w sobie ogromny potencjał, całkiem niezłe umiejętności wykonawcze, pewność siebie i charyzmę, które zdecydowanie ułatwią jej rozwinięcie skrzydeł na największych polskich scenach.

Black Ball Suzi, to zespół, który już na początku swojej drogi zapowiada się naprawdę dobrze. Powstał w październiku 2013 r. a w jego składzie oprócz młodej, utalentowanej Zuzy znajdziemy pełniącego rolę lidera grupy, charakterystycznego, cieszyńskiego gitarzystę Stanisława Nowaka, basistę Tomka Gruszkę i słowackiego perkusistę Maroša Jančka. Dodatkowym wsparciem dla instrumentów są elektroniczne brzmienia autorstwa Jacka Bojarskiego. Muzyka grupy oscyluje wokół eclectic rocka. Mamy tu mieszankę wielu stylów począwszy od zespołów pokroju brytyjskiego Motörhead, aż po brzmienia grupy Hey, bo w takim właśnie klimacie słyszę kawałek "Kim".

Jedno trzeba im uczciwie przyznać - od początku znaleźli dla siebie charakterystyczne, dobrze współgrające z głosem wokalistki brzmienie, którego ściśle trzymają się w obrębie całej płyty. Konsekwentnie prowadzone, mięsiste riffy, solidna, choć nieco sucha perkusja i doskonale odnajdująca się w całym towarzystwie linia basu. Brzmi to bardzo kompletnie robiąc wrażenie naprawdę spójnej całości. Właśnie tego szukamy w zespołach. Zdecydowanie brakuje mi tu jednak porywających, gitarowych solówek i przede wszystkim solidnych tekstów. Najbardziej wyraźne staje się to w utworze "Bezwonna", który sprowadza się do nieco infantylnych, równo taktowanych rymów ("5.00 rano, czwartek, wrzesień. Wiatr za oknem, wczesna jesień. Miał być ranek jakich mało, twarz mnie boli co się stało?"). No, niby nic się nie stało... Wybaczamy, bo najsprawiedliwiej rzecz ujmując, pisanie polskich tekstów w mocno rockowych klimatach jest naprawdę nie lada wyzwaniem. Liczę jednak, że podnosząc sobie poprzeczkę coraz wyżej konsekwentnie przy nich pozostaną.

Na krążku mamy aż 13 w pełni autorskich kawałków, jednak uwagę przykuwają głównie dwa, trzy pierwsze, po których entuzjazm nieco opada. Oceńcie zresztą sami. Bez wątpienia najlepszą propozycją albumu jest "Hate", który gwarantuje, że dosyć ciężko będzie Wam znienawidzić ten zespół. Debiutancki krążek promuje teledysk do utworu "Upadek". Ten jako bonus został nagrany również w wersji angielskiej. Album odkładam w miejsce tych, do których bez wątpienia warto wracać. Chętnie wybiorę się też na któryś z ich koncertów. Może na żywo głos "Czarnej Kulki" zmiata jeszcze bardziej?

Jowita Pietras