Panie Tomku Organek - ani Pan głupi, ani nie ma Pan "przesrane". Gdy gra się tak energetycznego rocka, godnym jest się przyklaśnięcia.
Autora płyty "Głupi" część słuchaczy z pewnością kojarzy z zespołu Sofa - kolektywu, który łączy w swej twórczości chyba wszystkie gatunki muzyczne świata, no może poza ekstremalnym metalem i country. Wokalista i gitarzysta rzeczonej formacji wymarzył sobie nagrać płytę jednoznacznie rockową, podszytą bluesem i pachnącą garażem. Zadanie wykonał bardzo dobrze.
"Głupi" okazuje się bowiem materiałem pełnym werwy, przebojowym, podanym na luzie, przy pomocy specyficznej, bliskiej indie rockowi poetyki. Organek atakuje dobrymi, bezpretensjonalnymi riffami, jak w "Młodzież szuka sensacji" czy "Autostrada 666", śmiało uderza w dzwony bluesrockowe - patrz genialna "Dziewczyna śmierć" czy lekko folkujący "O Matko!". W "Italiano" uderza w dzwony bigbitu, z kolei "King Of The Paraistes", a także końcówka płytowej wersji "Nie lubię" to jawne ukłony w stronę The Doors.
Jak więc widzicie sporo tu się dzieje, a Tomek bardzo dobrze odnajduje się w każdej ze stylistyk. Jedyną bolączkę płyty stanowi brzmienie. Nie to, że słabe - raczej "bezstylowe". Ni to nowoczesne, nie to oldschoolowe, jakby Organek stał na progu garażu i bał się postawić krok w którymkolwiek kierunku. Moim zdaniem wypadałoby albo postawić na klimatyczny brud, albo na nowoczesną klarowność.
Jednak i tak jestem bardzo kontent słuchając "Głupiego". To kawał porządnego grania, pełnego werwy i energii, której szukam w rock'n'rollu.
Jurek Gibadło