Jeden z ostatnich klasycznych, wciąż aktywnych zespołów rockowych, The Who, świętuje w tym roku podwójnie. Na tę okazję darzy nas nowym DVD.
Członkowie legendarnego składu sami nie dowierzają, że w 2014 mija dokładnie 50 lat od powstania ich grupy, a także 45 lat od wydania jednego z najważniejszych dzieł, opery rockowej "Tommy". Peter Townshend, Roger Daltrey i ich koledzy najchętniej uczciliby te jubileusze nowym krążkiem studyjnym i wcale nie jest powiedziane, że tego nie zrobią. Jednak zanim takowy się pojawi, możemy zabić czas przy pomocy filmu "Sensation - the Story of Tommy".
Jak się pewnie domyślacie po tytule, mamy do czynienia z filmem dokumentalnym opowiadającym o powstaniu słynnej płyty. Wraz z reżyserem Martinem Smithem poznajemy więc zespół The Who oraz środowisko końca lat 60. To czas wielkich przemian obyczajowych, rewolucji seksualnej, poluzowania sznura wiążącego wolność jednostki ludzkiej, a w efekcie emanacji nowego stylu bycia, objawiającego się także coraz to bardziej oryginalną sztuką. Brytyjczycy nie chcieli być w tyle, mieli za sobą doświadczenie trzech płyt, wiele udanych koncertów, popularność i oddanie fanów, którzy łaknęli nowych doznań. The Who dali im to, czego chcieli. Pasjonujący materiał, przebojowy i ambitny, opowiadający frapującą historię chłopca, który pod wpływem traumatycznych przeżyć traci wzrok, słuch i mowę. Morderstwo, przemoc rodzinna, molestowanie, uzależnienie od narkotyków - przez to wszystko przejść musiał tytułowy "Tommy". Kto nie zna tej historii, niech koniecznie nadrobi zaległości - warto sprawdzić, jak skończą się cierpienia głównego bohatera.
Townshend w filmie "Sensation - The Story Of Tommy" ze szczegółami mówi o zakamarkach opowieści i nawiązaniach do jego osoby. Jest w tym szczery, ale na szczęście nieprzewrażliwiony. Jeśli opowiada o osobistym cierpieniu to tylko po to, by słuchacz mógł lepiej zrozumieć postać Tommy'ego. Pete, Roger oraz inni ludzie (muzycy, realizatorzy, dziennikarze) biorący udział w sesji nagraniowej otwarcie mówią o inspiracjach muzycznych, atmosferze w studiu, dopracowywaniu każdego szczegółu związanego z wydaniem "Tommy'ego".
Do treści filmu nie można się więc przyczepić, do realizacji również nie, choć tej brakuje polotu i jakiegoś oryginalnego pomysłu. Trochę zbyt dużo tu gadających głów, słusznie poprzecinanych obrazami z 1969 roku, ale w proporcjach mało mnie zadowalających. Brakuje mi tu rockowej dziczy, z którą przecież do dziś utożsamiamy The Who.
Jednak dla fanów zespołu - i rocka w ogóle - "Sensation - The Story Of Tommy" to pozycja wręcz obowiązkowa, właśnie ze względu na faktografię. W niecałe 80 minut skosztujecie sporego kawałka starego, dobrego rockowego tortu.
Jurek Gibadło