Debiutancki minialbum Black Perfume można porównać do wprowadzenia na rynek nowej marki perfum.
Z zapachami zawsze są największe problemy, jedni będą się spryskiwać na potęgę i wychwalać niecodzienność bukietu, inni uznają to samo za pospolity fetor. Zacznijmy od niewielkiego paradoksu, nazwa grupy jest anglojęzyczna, natomiast tytuły i teksty wszystkich utworów na krążku są po polsku. Myślę, że polska nazwa zespołu tworzyłaby bardziej spójny obraz całości, nazwa często kojarzy się z tekstami, ze stylem grupy, jest bardzo istotnym emblematem, choć nie twierdzę, że Black Perfume to zły szyld, po prostu go nie czuję w kontekście reszty materiału.
Na krążku "Histeria" uwagę zwraca przede wszystkim wokalistka Paulina Aftanas, która niewątpliwie ma ogień w głosie. Otwieracz, zatytułowany "Przypływ Chwil" jest energetyczny, choć mnie nie porywa, na plus z pewnością można zaliczyć refren, w którym gitary dobrze niosą kolejne wersy tekstu. Zdecydowanie lepiej wypada natomiast utwór tytułowy, to kompozycja kompletna, dobry tekst, świetny refren, masywny riff, wokalistka pokazuje kilka wokalnych wcieleń - szybki, rozbudowany, nieprzeciętny numer, mój faworyt. Gdyby umieścić go na pierwszej pozycji byłby świetnym otwarciem całej płyty - manifestem w stylu: Tu Black Perfume, jesteś gotowy na wstrząsającą histerię?
W trzecim utworze wyróżnić trzeba sekcję rytmiczną i tekst, słuchacze mogą podkraść trochę emocji, którymi dzieli się z nami charyzmatyczna wokalistka. Nie podoba mi się wstęp, ale całość kompozycji jest w porządku. Utwór "Na nowo" ma w sobie rodzaj interesującej nostalgii, choć brzmi niestety zbyt płasko, w przeciwieństwie do zamykającego krążek "Kochaj albo giń". Niby typowy, niby tekst powtarzalny, niby wszystko już było, ale jeśli coś ma nieudawaną ekspresję, bunt i czuć w tym pasję muzyków to czemu nie.
Ciekawie prezentuje się okładka - nie ma kiczu, jest pewna symbolika, wydawnictwo jest skromne, ale od czegoś trzeba zacząć. Trudno ocenić debiut Black Perfume, szczególnie że to Epka. Trzy numery na pewno zwracają uwagę, jeden z nich rządzi, wszystkich jest jednak 5, a jeśli 3/5 odniesiemy do naszej skali otrzymamy 6 na 10. Na zachętę i za kobiecy, silny, rockowy głos w męskim gronie warto dodać jeszcze punkt. Czekam na album długogrający, który z pewnością dostarczy nam więcej informacji o możliwościach ekipy z Wrocławia.
Jakub Kosek