Leon Hendrix, Adam Mitchell

Jimi Hendrix. Oczami brata

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Leon Hendrix, Adam Mitchell
Recenzje
2014-03-18
Leon Hendrix, Adam Mitchell - Jimi Hendrix. Oczami brata Leon Hendrix, Adam Mitchell - Jimi Hendrix. Oczami brata
Nasza ocena:
8 /10

Z pewnością niektórzy pomyślą: 'No, Leon Hendrix chce zarobić trochę kasy na swoim sławnym bracie'.

Takie postawienie sprawy, do tego przed lekturą, byłoby kuriozalne, bo przecież skoro o Hendrixie mogą pisać (i na tym zarabiać) całkiem obcy mu biografowie, dlaczego właściwie nie miałby tego samego zrobić jego własny brat? Co więcej, podczas lektury "Jimi Hendrix. Oczami brata" szybko okazuje się, że tak naprawdę nie jest to opowieść o Jimim, ale o samym Leonie Hendrixie. Młodszy brat legendarnego gitarzysty interesująco i wartko opowiada o swym życiu, dzieciństwie, problemach z prawem, wreszcie zamieszaniu wywołanym walką o spadek i pieniądze po śmierci Jimiego. Jimi jest rzecz jasna istotnym bohaterem wszystkich tych wspomnień, ale Leon nie koloryzuje rzeczywistości i nie próbuje wmówić czytelnikowi, że był aktywnym uczestnikiem jego drogi na rockowy szczyt sławy. W istocie, gdy Buster (bo właśnie taką ksywę nosił Jimi w dzieciństwie) wybył z rodzinnego domu do wojska i zaraz po służbie na poważnie zajął się muzyką, utrzymywał z rodziną jedynie sporadyczny kontakt. Leon nie bawi się w czarodzieja, próbującego wyjaśnić, co grało w duszy jego legendarnego i niewątpliwie idealizowanego - choć bez przesady - brata. Po prostu opowiada swoją historię, w której Jimi pojawiał się, ale częściej jednak znikał. Uważam, że to duży atut tej książki.

Rozbite małżeństwo rodziców, alkoholizm ojca nie mogącego utrzymać stałej pracy, szlajanie się, często z pustym żołądkiem, po ulicach Seattle, pomieszkiwanie u rozmaitych ciotek czy całkiem obcych ludzi, który zajmowali się rodzeństwem (najczęściej Leonem, w wieku ośmiu lat odebranym ojcu i przekazanym rodzinie zastępczej), wczesna śmierć matki - dzieciństwo Hendrixów z pewnością nie należało do łatwych. Autor opowiada o tym lekko i żywo, zresztą nikogo, nawet ojca, o taką sytuację nie obwinia. Na tym tle nakreśla początki zainteresowań Jimiego muzyką, pisze o jego pierwszych instrumentach i zespołach. Wszystko z własnej - zgodnie z tytułem - perspektywy, która to metoda stosowana jest konsekwentnie do końca książki. Leon prezentuje tylko te wydarzenia czy opisuje tylko te koncerty brata, w których sam brał udział, koncentrując się przede wszystkim na swoich przeżyciach - kradzieżach, dilerce, odsiadce w zakładzie poprawczym, uzależnieniu od narkotyków, czy wreszcie zbawieniu przez muzykę, kiedy w końcu sam sięgnął po gitarę.

Czytelnikowi zainteresowanemu przede wszystkim tym, jak wyglądały kulisy sławy Hendrixa, zapewne najbardziej do gustu przypadnie ta część książki, w której autor opisuje kilkutygodniowy okres spędzony z Jimim w Kalifornii - czas wypełniony imprezami, narkotykami i tabunami lasek, ale jednocześnie obrazujący kierat, w jakim żył coraz bardziej nieszczęśliwy gitarzysta, który nie do końca potrafił sobie poradzić z pozamuzycznymi sprawami. Był to w gruncie rzeczy tak naprawdę jedyny, poza krótkimi wizytami przy okazji koncertów w Seattle czas, który bracia spędzili razem w trakcie kariery gitarzysty. "Wszystko się zmieni, Leon - mówił wtedy wypalony Jimi, zmęczony współpracą z dotychczasowymi managerami - Zamierzam robić coś zupełnie nowego, iść w zupełnie innym kierunku. Chcę pisać symfonie, wiesz, ze skrzypcami i dęciaki. Chcę komponować. (...) Wiesz co, zwalniam tych kolesi. A oni dobrze o tym wiedzą. Dlatego właśnie tak ostro robią mnie teraz w ch**a. W kółko to samo. Mam już dosyć grania Foxy Lady i Purple Haze."

To właśnie okradający Hendrixa managerowie (co ciekawe, Leon cały czas stosuje błędny zapis nazwiska jednego z nich - Jeffrey, zamiast Jeffery), a także przyrodnia siostra Jimiego i Leona - Janie, są jedynymi czarnymi bohaterami opowieści. Jej końcowa część to przejmujący i pouczający obraz tego, jak Janie różnymi metodami doprowadziła do przejęcia całkowitej kontroli nad artystyczną spuścizną Jimiego oraz majątkiem pozostałym po śmierci gitarzysty i jego ojca. Wskutek tych zabiegów, pogrążony wówczas w nałogu Leon, został - tak, jak i reszta rodziny - całkowicie wykluczony ze spadku. Niewykluczone, że to tylko gadanie, ale sposób, w jaki autor opowiada swoją historię sprawia, że wierzę mu, gdy w epilogu pisze "każdy otrzymuje to, na co zasłużył, tak więc w pewnym stopniu mogę z pokorą przyjąć, że jakaś wyższa moc uznała, że nie zasłużyłem na spadek po bracie."

Być może niektórzy będą zawiedzeni ograniczoną ilością szczegółów, dotyczących muzyki Jimiego czy tajników jego gry na gitarze, ale w gruncie rzeczy nie o to w tej lekturze chodziło. “Jimi Hendrix. Oczami brata" to nie hagiograficzna biografia legendarnego muzyka, ale ciepła opowieść o pełnym zakrętów życiu, w którym nigdy nie wiadomo, co jeszcze może się wydarzyć.

Leon Hendrix, Adam Mitchell - Jimi Hendrix. Oczami brata
Wydawnictwo SQN 2014
Tłumaczenie: Mateusz Kopacz
259 stron

Szymon Kubicki