Elephantis

Pining

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Elephantis
Recenzje
2013-12-16
Elephantis - Pining Elephantis - Pining
Nasza ocena:
8 /10

Zimowa aura sprzyja słuchaniu bardziej melodyjnych odmian hardcore’owych dźwięków. Tym razem naprzeciw fanom wychodzi piątka młodzieńców z Anglii, a mianowicie Elephantis.

Ich melancholijne dźwięki pojawiły się na kolejnej EPce zatytułowanej "Pining", którą można bezpłatnie ściągnąć z ich oficjalnego profilu na bandcamp.

Po przesłuchaniu wcześniejszych utworów ze "State of Mind", EPki wydanej w 2012 roku, momentalnie zaskoczyła mnie dojrzałość kompozycyjna członków kapeli. Trzeba przyznać, że dość krótko istniejący zespół depcze po piętach takim gwiazdom gatunku jak chociażby It Prevails czy Heart In Hand. Singlowy "Believe In Me" to kwintesencja tego rodzaju grania, której często nie potrafią osiągnąć kapele mogące pochwalić się kilkukrotnie dłuższym stażem scenicznym niż Anglicy. Liczne gitarowe harmonie, zmiany tempa i przede wszystkim liryki, która naprawdę mają znaczenie podczas rozszyfrowywania kawałków, dają produkt idealny, stający się obiektem pożądania fanów gatunku. Czyste wokale gitarzysty w "Rosette" czy w ostatnim na płycie "Hunter/Gatherer" również zasługują na uwagę. Zdecydowanie taki zabieg urozmaica nieco monotonną strukturę utworów. "Niestety" taki urok tego rodzaju grania.


Odkładając na bok mój hurraoptymizm muszę przyznać, że gatunek jakim para się Elephantis już od dłuższego czasu zatacza koło. Większość patentów zawartych na "Pining" została już dawno odkryta na płytach innych zespołów. Tak naprawdę nowe EP panów z Guildford nie zawiera niczego nowego w porównaniu do tysiąca innych albumów utrzymanych w podobnym klimacie. Czy jednak o to chodzi w muzyce? Zdecydowanie nie. Jeżeli po odsłuchaniu kolejnych 5 krążków potrafię nagle zatrzymać się przy tych pięciu utworach i wczuć się w ich klimat, to uważam że coś musi być na rzeczy. Od tych nagrań aż bije prawdziwością, którą nie sposób ominąć. Jak dla mnie nowe kompozycje Elephantis to kawał dobrego grania, na którym poznają się zapewne tylko fani gatunku. A szkoda.

Marcin Czostek