Lovelot

Epilog

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Lovelot
Recenzje
2013-11-06
Lovelot - Epilog Lovelot - Epilog
Nasza ocena:
8 /10

Nie zamierzam określać gatunku, jaki wykonuje Lovelot, bowiem zespół wszystko wyjaśnił, umieszczając na odwrocie pudełka napis "Modern Oldschool Music".

Owe określenie w pełni obrazuje twórczość formacji. Brzmienie krążka utrzymano w rock 'n' rollowym charakterze z wpływami nowoczesnych rozwiązań. Ale i nie tylko, bo jest też odrobinę punkowo ("Rachunki", "Twoi Przyjaciele"), niekiedy funkowo ("Nic Dobrego"), a czasem w stylu okresu świetności subkultury modsów.

"Epilog" to nostalgiczne wspomnienie, a zarazem odświeżenie starych brzmień, którego podejmuje się coraz więcej kapel. Lovelotowi wychodzi to nad wyraz zgrabnie. Mimo, że zespół dopiero zadebiutował, warto wspomnieć, że do żółtodziobów nie należą, bowiem muzycy wcześniej udzielali się w takich formacjach, jak The Lunatics, The Bunglers, czy Obibox. Jeśli mówimy już o nostalgii, koniecznie wyjaśnić trzeba pochodzenie nazwy zespołu. Nieznającym komiksów autorstwa Henryka Chmielewskiego "Tytus Romek i A'Tomek", nazwa Lovelot właściwie nic nie mówi. Chodzi tu o pojazd, którym główny bohater serii komiksów, Tytus de Zoo udał się w podróż poślubną.


Ogromnym atutem, na równi z warstwą muzyczną, w twórczości kapeli są teksty. Krytykują, wyśmiewają oraz piętnują dzisiejszą rzeczywistość, szczególnie biorąc pod uwagę pokolenie w przedziale wiekowym, odpowiadającym studentom. Teksty są na tyle trafne, że niejedna osoba mogłaby się z nimi utożsamiać, niektórzy natomiast mogą się obrazić, bowiem bez owijania w bawełnę, zespół ukazuje nagą prawdę o współczesnym "trendy" świecie.

Formacja na tyle sprawnie manewruje wcześniej wspomnianymi patentami, że słowo "Modern" na odwrocie pudełka nie zostało umieszczone na próżno. Takiej fuzji gatunkowej oraz nowoczesno - oldschoolowej produkcji, jaką oferują "Najprzystojniejsze Chłopaky w mieście Warszawa", bo tak przedstawiają się na mini plakacie dołączonym do płyty, brakowało na rodzimym rynku muzycznym. Jestem niemal pewien, że tytuł płyty nie zwiastuje końca formacji.

Wojciech Margula