Skid Row

United World Rebellion: Chapter One

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Skid Row
Recenzje
2013-09-18
Skid Row - United World Rebellion: Chapter One Skid Row - United World Rebellion: Chapter One
Nasza ocena:
8 /10

Nakładem legendarnej Megaforce Records ukazała się niedawno mała płyta Skid Row. Zespołu, który przeszło dwie dekady temu był u szczytu swej popularności. Czy ma szansę tam powrócić?

Zawierający pięć premierowych utworów krążek "United World Rebellion: Chapter One" nie daje jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Nie sądzę, aby powtórzyła się historia z przełomu lat '80 i '90 ubiegłego wieku, gdy dwa pierwsze albumy Skid Row pokryły się złotem i platyną w USA, Wielkiej Brytanii i Kanadzie. Zespół wykorzystał wówczas dobrą koniunkturę na heavy metal, która umożliwiła mu dołączenie do grona najlepszych. Dlatego też dużą popularnością cieszyła się wydana w 1992 roku Epka pt. "B-Side Ourselves", na której zarejestrowano pięć coverów. Jednak kolejne lata nie były dla Skid Row najlepsze. Rotacje w składzie i spadek formy w studio skutecznie zahamowały impet zespołu.

Ostatecznie na początku drugiej dekady XXI wieku ekipa z New Jersey odnalazła się w składzie Johnny Solinger (wokal), Rob Hammersmith (perkusja), Rachel Bolan (bas), Scotti Hill (gitara) i Dave Sabo (gitara), a więc ze "złotego składu" Skid Row pozostali gitarzyści i basista. Popularny Johnny śpiewał już na dwóch materiałach zespołu, a Rob Hammersmith na razie stanowi muzyczną zagadkę. W przeciwieństwie do kondycji kapeli, ponieważ materiał zatytułowany "United World Rebellion: Chapter One" to dobry przedsmak kolejnego dużego dzieła Skid Row. I choć czasy dla muzyki metalowej trochę się zmieniły, to podpisanie umowy z Megaforce Records stanowi wyraźny sygnał ze strony zespołu, że zamierza przynajmniej nawiązać do korzeni, do okresu świetności.

Zaprzecza temu przesłodzona ballada "This Is Killing Me", ale już takie strzały jak "Kings of Demoliton" i "Let’s Go" to Skid Row jaki można lubić. W pierwszym świetnie sprawdzają się oldschoolowe riffy utrzymane w konwencji groove. Numer pomimo charakterystycznego zadzioru ma on w sobie coś bardzo magnetycznego. Johnny Solinger jakby zapraszał starych fanów heavy metalu do wspólnego śpiewu. To brzmienie i styl pochodzą z początku lat '90! Tymczasem w drugim z wymienionych kawałków sekcja gitarowo-perkusyjna Skid Row ewidentnie przyspieszyła. Może nie w thrashmetalowym tempie, ale na tyle szybko, by wpisać się w konwencję heavymetalowych standardów szybkości. Świetnie wybrzmiała tu także solówka gitarowa tworząca efekt "schodków".  

Dobrze oceniam też dwie kompozycje zamykające krążek, a więc "Get Up" i "Stitches". W pierwszym zachęcająco brzmi klimatyczne intro, a więc zabieg dźwiękowy, od którego we współczesnym heavy metalu raczej się odchodzi. Pomimo że utwór ma sobie coś ze słodkości "This Is Killing Me", to w wiodącej części został utrzymany w przyzwoitym klimacie znanym z "Kings of Demoliton". Natomiast "Stitches" to kilka efektownych popisów Bolana na basie i wreszcie trochę odważniejszego Hammersmitha na bębnach. Pomimo dosyć topornej konstrukcji kawałek stanowi stempel nad głównym wnioskiem, jaki można wyciągnąć z odsłuchu "United World Rebellion: Chapter One" - muzycy Skid Row powrócili do formy.

Formacja światem już raczej nie wstrząśnie, ale nowy materiał długogrający zapowiada się obiecująco. Dobrze się zatem stało, że owa Epka ujrzała światło dzienne. Apetyty na szósty album Skid Row wydają się rosnąć.

Konrad Sebastian Morawski