Echa. Kompletna historia Pink Floyd
Gatunek: Rock i punk
Za miesiąc do Polski zawita Roger Waters ze swym widowiskiem "The Wall". To dobra okazja, by przypomnieć sobie, jak to się wszystko zaczęło.
O Pink Floyd napisano niejedną książkę i pod każdym kątem prześwietlono prawdopodobnie wszystkie wydarzenia, jakie miały miejsce w historii zespołu. Za pióro chwytali dziennikarze, biografowie, a nawet perkusista Nick Mason. Chwycił i Glenn Povey, założyciel fanzinu Pink Floyd, pierwszy manager Australian Pink Floyd, a później agent i promotor innych kapel, takich jak Hawkwind, Ozric Tentacles czy Porcupine Tree. Polski przekład "Echa. Kompletna historia Pink Floyd" ukazał się w roku 2009 i oczywiście nie stracił na aktualności, bo choć członkowie brytyjskiej legendy są wciąż mniej lub bardziej aktywni, zespół jako kolektyw pozostaje w uśpieniu; nie licząc epizodu sprzed dwóch lat, gdy na jednej scenie wystąpili Waters, Gilmour i Mason, który to koncert jednak w żadnym stopniu nie usatysfakcjonował fanów, przypadkowo będących w tym dniu poza Londynem.
Pink Floyd, który kojarzy się z koncertowym monumentalizmem, zasługuje na stosowną oprawę biografii i rzeczywiście pod tym względem praca Poveya prezentuje się imponująco. To ciężkie jak cegła, albumowe tomiszcze, opakowane w twarde okładki i z całą pewnością cieszące oko. Anglicy na takie wydawnictwa mają specjalne określenie 'Coffee table book'. Zgrabne i trafne, bo rzeczywiście ciężko byłoby czytać "Echa" na przykład w metrze. W przeciwieństwie jednak do niektórych 'stolikowych' książek, używanych w szczególności jako elegancki i świadczący o nie lada obyciu właścicieli, element dekoracji wnętrz, "Kompletna historia Pink Floyd" dostarcza sporej dawki lektury i równie potężnej porcji zdjęć (nieraz bardzo rzadkich), przedruków ulotek, plakatów i innych memorabiliów. A wszystko to na grubym i eleganckim kredowym papierze. Cudo.
Biograficzna część książki napisana została bardzo solidnie, choć nie zawiera zbyt wielu nieznanych szczegółów. W przeciwieństwie do większości podobnych wydawnictw, Povey koncentruje się wyłącznie na sferze muzycznej, niemal całkowicie pomijając życie prywatne bohaterów, a także sensacje i skandale, słowem wszystko, co przyciąga czytelnika, chcącego barwnych opowieści o seksie, używkach i demolowaniu pokoi hotelowych. Wprawdzie Pink Floyd nie jest szczególnie kojarzony z tego rodzaju aspektami żywota rock'n'rollowca, nieczęsto zdarza mi się jednak trafić na tak rzeczową, choć jednocześnie nie epatującą nadmiarem detali historię o zespole. Szczegółów jednak nie brakuje, a dotyczą one ewidentnego konika Povey'a, czyli koncertów. Autor wykonał iście benedyktyńska pracę i zebrał informacje o wszystkich (tak, naprawdę wszystkich) koncertach Floydów w historii. Fakty te zostały podane chronologicznie na kilkudziesięciu stronach książki, w formie kalendarium, a uzupełniają je informacje o sesjach nagraniowych, telewizyjnych występach i innych ważnych wydarzeniach w życiu kapeli.
Drobiazgowość autora budzi zdumienie i szacunek. Povey podaje bowiem nawet setlisty i nazwy supportów (lub gwiazd, jeśli to Floydzi akurat byli rozgrzewaczem), a także - i to jest najciekawsze dla czytelnika nieprzywiązującego aż takiej wagi do dat i chronologii - przytacza fragmenty recenzji koncertów, listy czytelników, wypowiedzi muzyków i innych świadków wydarzeń, oraz inne ciekawostki. Zdecydowanie nie warto więc omijać przy lekturze kolorowych stron z kalendarium, bo trafić tu można na mnóstwo prawdziwych perełek, jak choćby taki list anonimowego uczestnika występu Floydów ze stycznia 1967 r. do studenckiej gazetki: "Chcielibyśmy wyrazić naszą zdecydowaną niechęć wobec straszliwego koncertu Pink Floyd na tańcach w sobotę. Jak ludzie mogą bawić się przy takim ogłuszającym jazgocie? Kakofonia Pink Floyd zagłuszyłaby nawet hałas w wykonaniu maszyny (...). Bardzo żałujemy, że pewni członkowie uniwersytetu poniżyli się, sami oklaskując taki koncert. Jednocześnie chcielibyśmy pogratulować tym nielicznym, którzy okazali swoją złość głośnym buczeniem".
Zresztą, w przeciwieństwie do przychylnej zwykle amerykańskiej prasy, brytyjskie media niejednokrotnie wyżywały się na zespole. Tak pisał na przykład w 1994 roku Melody Maker: "Po Shine On zespół gra muzyczną kiszkę z dwóch ostatnich albumów, tych, których (w przeciwieństwie do dwóch poprzednich) nie można nawet nazwać krzykliwie, niewybaczalnie okropnymi. Spożytkowałem tę przydługą dźwiękową posuchę - prawie połowę koncertu - na napisanie recenzji. Nie wiem, jakie zajęcie należałoby zaproponować publiczności podczas słuchania tej części. Może robótki na drutach?"
Jeżeli komuś mało informacji, Povey proponuje coś jeszcze. Kolejne kolorowe strony kalendarium, zamykające książkę, tym razem szczegółowo opisują sceniczno-studyjne solowe dokonania członków Pink Floyd. Uff... po tym wszystkim można poczuć się jak po lekturze encyklopedii, ale na pewno trudno mówić tu o nudzie. Rzecz obowiązkowa, przede wszystkim jednak dla fanów, tych maniakalnych i tych całkiem normalnych. Nie-fani mogą za to użyć "Echa. Kompletna historia Pink Floyd" jako elementu dekoracji salonu. Nie ma ryzyka, wstydu nie przyniesie...
Glenn Povey - Echa. Kompletna historia Pink Floyd
Wydawnictwo In Rock, 2009
368 stron
Szymon Kubicki