Ronnie Lane Band

Live At Rockpalast 1980

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Ronnie Lane Band
Recenzje
2013-07-12
Ronnie Lane Band - Live At Rockpalast 1980 Ronnie Lane Band - Live At Rockpalast 1980
Nasza ocena:
7 /10

Niemiecka wytwórnia Mig-Music ma w swojej bogatej ofercie serię koncertowych wydawnictw (zresztą na różnych nośnikach) zawierających zapis występów wykonawców, jacy na przestrzeni wielu, wielu lat gościli w telewizyjnym programie stacji WDR pod znaną wszystkim miłośnikom muzyki nazwą Rockpalast.

Program wystartował w roku 1974 i kontynuowany jest do dnia dzisiejszego. Przez te wszystkie lata przewinęły się setki wykonawców z różnych muzycznych bajek i zarejestrowane na żywo występy wielu z nich można znaleźć w katalogu wytwórni Mig-Music. W moje ręce trafiła płyta CD z zapisem koncertu Ronniego Lane, który odbył się w marcu 1980 roku w studio telewizji WDR w Kolonii.

Na wstępie kilka słów przypomnienia, bo dzisiaj Ronnie Lane, zwłaszcza w Polsce, to postać zupełnie zapomniana. Lane to angielski basista, gitarzysta, wokalista i kompozytor najbardziej znany z działalności w grupach The Small Faces a potem The Faces (z Rodem Stewartem i Ronem Woodem). W drugiej połowie lat '60 i jeszcze na początku '70 skomponował sam lub we współpracy z innymi wiele przebojów, które na stałe zapisały się w historii muzyki popularnej. Takie tytuły jak "Lazy Sunday", "Tin Soldier", "Ichycoo Park", "Ooh la la" pewnie dzisiaj niewielu słuchaczom, zwłaszcza tym młodszym, coś mówią ale wystarczy ich posłuchać i natychmiast zostaną przywołane gdzieś z zakamarków pamięci (zwłaszcza pierwszy z wymienionych).

Ronnie Lane w 1973 roku opuścił The Faces rozpoczynając solową karierę z własnym zespołem Slim Chance. Formacja ta zasłynęła dość oryginalnymi koncertami ("The Passing Show") będącymi połączeniem klasycznego cyrkowego spektaklu (żonglerzy, połykacze ognia) z występami muzyków grających rock’n’rolla, pop, folk a nawet wodewilowy repertuar. Wszystko to odbywało się pod cyrkowym namiotem. Slim Chance z Ronniem w składzie nagrał trzy albumy, ale tylko jeden przebój "How Come?" pojawił się w wyższych rejonach list przebojów. Koncertował, komponował, wydawał płyty, a pomimo tego nie udało mu się powtórzyć sukcesów jakie odnosił z The Small Faces i The Faces. Nie pomogło mu w tym nawet wydanie albumów z Ronem Woodem ("Mahoney's Last Stand") czy też gitarzystą The Who Pete Townshendem ("Rough Mix"). Jakby tego było mało zdiagnozowano u niego bardzo poważną chorobę - stwardnienie rozsiane. Na początku lat '80 w poszukiwaniu lepszego klimatu przeniósł się do Austin w Teksasie. Mało koncertował bo choroba nie pozwalała mu na to. W połowie lat '80 uczestniczył w kilku koncertach reunion zespołu The Faces. Zmarł w 1997 roku w wieku 51 lat na zapalenie płuc. W uznaniu zasług został wprowadzony do Rock And Roll Hall Of Fame w kwietniu 2012.


Materiał zawarty na omawianym tu krążku nie jest zupełną nowością, bowiem w 2001 roku ukazał się na płycie "Rocket 69". Ronniego Lane wspiera na scenie sześcioosobowy zespół z Ianem Stewartem (The Rolling Stones) na fortepianie, Henrym McCulloughem (The Wings) na gitarze oraz dwoma saksofonistami i akordeonistą. Program koncertu z całą pewnością nie jest zestawem z cyklu "the best of" ponieważ zabrakło bardzo wielu jego najsłynniejszych kompozycji, zwłaszcza tych stworzonych dla The Small Faces. Zamiast tego Lane przygotował mieszankę utworów jakie napisał w przeszłości dla zespołów The Faces i Slim Chance, jak również tych wykonywanych pod własnym nazwiskiem oraz dorzucił kilka coverów.

Całość występu utrzymana jest w spokojnym, niezwykle melodyjnym klimacie łagodnego pop-rocka z wszechobecnym rock’n’rollowym kołysaniem. Nawet bluesowy klasyk Williego Dixona "I’m Ready" podany został w takiej właśnie aranżacji, a zaśpiewał go wyjątkowo nie Ronnie tylko Henry McCullough. Skoro jesteśmy przy coverach warto zwrócić uwagę na "Annie Had A Baby" Hanka Ballarda ze zgrabną solówką na akordeonie w wykonaniu Charlie Harta czy też klasyka Chucka Berryego "You Never Can Tell". Wykonując ten utwór Ronnie zapomniał słów ale nie robi z tego problemu. Z repertuaru The Faces zabrzmiały m.in. "Flags And Banners" ozdobiony solówką na fortepianie w stylu honky-tonk, "Debris" oraz "You’re So Rude". Sympatycznie słucha się "How Come" z repertuaru Slim Chance czy też "Cat Melody" pochodzącego z płyty "Rough Mix". Z rock’n’rollowego klimatu dominującego podczas koncertu wyłamują się m.in. piękna ballada "Debris" z niezwykle udaną solówką na gitarze (Henry McCullough), "Kutschy Rye" oraz "Lad’s Got Money". Pomimo choroby Ronnie Lane prezentuje się w zupełnie dobrej formie wokalnej. Podobno tuż po koncercie jego stan znacznie się pogorszył.

Niestety, jakość nagrań nie jest rewelacyjna, ale dramatu nie ma. Czasem coś się sprzęga, zdecydowanie zbyt głośno słychać fortepian, a gitarę za słabo. Pomimo tego "Live At Rockpalast 1980" słuchałem ze sporą przyjemnością. Zupełnie niemodny i "niedzisiejszy" repertuar, zagrany jednak i zaśpiewany z dużą kulturą muzyczną i luzem, wypada potraktować jako przyjemny powiew historii. Czasem warto "przewietrzyć" sobie głowę i takimi dźwiękami.


W kontekście jego wieloletnich zmagań z poważną chorobą i przedwczesnej śmierci, słowa "God bless you" jakie skierował Ronnie Lane do publiczności na zakończenie koncertu brzmią niesłychanie metafizycznie. God bless you, Ronnie.

Robert Trusiak