Po wydanej w 2007 roku przez Kagrę autobiografii Lemmy'ego, polscy fani Motorhead musieli trochę poczekać na kolejną publikację dotyczącą tego zespołu.
"Biała gorączka" to świetna książka, jednak nieco rozczarowująca, jeśli chodzi o objętość. Tak to jednak bywa z autobiografiami muzyków, że nie zawsze stanowią one kompleksowe źródło wiedzy o zespołach, w których grali. Lemmy opowiedział o tym, co chciał i pominął to, o czym nie chciał wspominać (lub czego po prostu nie pamiętał). Joel McIver w pisanym w 2011 roku wstępie do "Motorhead" wskazuje, że celowo nie odnosił się w formie cytatów do "Białej gorączki", stwierdzając jednocześnie, że jego książka wypełnia sporą lukę na rynku, jeśli chodzi o publikacje traktujące o Motorhead. Wtedy jeszcze rzeczywiście miał podstawy, by tak twierdzić, bo jakoś mało kto garnął się do szerszego przedstawiania losów tej kapeli. Warto jednak wspomnieć, że w połowie 2012 Alan Burridge, oficjalny biograf brytyjskiej formacji (znany ponoć jako Professor Motorhead) wydał własną książkę "Motorhead - Live To Win", autoryzowaną przez Lemmy'ego i opatrzoną napisanym przez niego wstępem.
Wracając jednak do Joela McIvera i jego "Motorhead", autor ten dał się już poznać polskiemu czytelnikowi jako rzetelny dziennikarz dzięki wydanym wcześniej, również nakładem Kagry, niezłym biografiom Metalliki i Black Sabbath. Niestety, na tym tle lektura "Motorhead" daje podstawy do twierdzenia, że tym razem autor poszedł nieco na łatwiznę. Lekki niepokój wzbudza już sama objętość książki. Nieco ponad 200 stron na 35 lat aktywności zespołu sugeruje niezbyt głębokie podejście do tematu, i tak jest w istocie. Może nie do końca zgadzam się z podnoszonymi w zagranicznych recenzjach zarzutami, że McIver po prostu nie czuje twórczości kapeli, ale rzeczywiście brak tu głębszej analizy działalności formacji, co wpisuje się zresztą w istotę największego problemu, jaki mam z tą książką.
"Motorhead" okazała się bowiem przede wszystkim zbiorem cytatów. Nie odmawiam McIverowi umiejętności zebrania materiału, ale trochę razi, gdy zdecydowana większość książki to po prostu fragmenty wywiadów z Lemmym i innymi muzykami czy uczestnikami wydarzeń. Pal licho, że McIverowi nie udało się - z myślą o tym wydawnictwie - porozmawiać z żadnym z aktualnych czy byłych członków Motorhead, ale wystarczy rzucić okiem na umieszczone na końcu biografii źródła, by przekonać się, z jak niewielkim gronem osób w ogóle autor rozmawiał. Wśród nich znaleźli się na przykład Joe Petagno, twórca postaci Snaggletootha, zdobiącej okładki płyt Motorhead oraz Cameron Webb, producent ostatnich krążków kapeli. Szkoda, że podobnych fragmentów nie ma tutaj więcej.
"Motorhead" to zatem kompilacja wywiadów, przeprowadzonych przez innych dziennikarzy i właśnie na zebraniu ich razem polegała przede wszystkim praca autora, tym bardziej, że brak tu pogłębionej faktografii, a nawet jakiejkolwiek poważniejszej analizy twórczości trio (pewnie stąd wzięły się zarzuty, o których wspomniałem). Ta część "Motorhead" ogranicza się więc przede wszystkim do zaprezentowanych w większym lub mniejszym skrócie podstawowych faktów: płyta, trasa w takich i takich krajach, singiel, okładka, płyta, trasa, zmiana personalna, płyta, i tak dalej.
Otrzymujemy za to szereg cytatów, w tym przede wszystkim wypowiedzi Lemmy'ego na każdy możliwy temat. Począwszy od muzyki ("To jest wyjątkowe gówno. Wpychają ludziom na siłę bezwartościową papkę. Nowe rzeczy są jak spam, nie zamierzam tego słuchać"), poprzez używki ("Kurwa, trawa powinna być legalna już w 1967 roku. Wielki problem, przecież to coś, co może rosnąć w ogródku"), pieniądze ("Stać mnie może na trzy lata życia na przyzwoitym poziomie, gdybym odszedł na emeryturę. Mam kolekcję pamiątek, którą teoretycznie mógłbym sprzedać. No - to już wiecie, jaki ze mnie bogacz. Taki właśnie z dwupokojowego mieszkania"), kobiety ("Bzykam dziewczyny o różnym kolorze skóry, rozmiarze, kształcie i wyznaniu"), na polityce ("Rząd robi teraz wszystko, by utrzymać ludzi w strachu") kończąc.
Na szczęście, Lemmy to barwna i ciekawa postać, umiejąca mówić zabawnie i interesująco ("Mogę umrzeć w trakcie orgazmu. Na przykład z… hmm… Halle Berry byłoby OK. ‘Uff, było cudownie kochanie… Żegnaj!’"), swoje dorzucają również inni rozmówcy, dlatego książkę czyta się łatwo, gładko i przyjemnie. Warto wspomnieć również o świetnych i rzadkich zdjęciach, dokumentujących nawet najdawniejszy okres istnienia formacji. Najlepiej więc po prostu potraktować "Motorhead" jako lekko podany zarys historii zespołu, nie aspirujący do miana wyczerpującej encyklopedii wiedzy. To po prostu bardzo przyzwoite czytadło, odpowiednie zarówno dla tych, którzy o Motorhead jedynie coś tam słyszeli, jak i dla fanów, którzy zawsze i chętnie poczytają kolejny raz, co ma do powiedzenia… legenda? "Legendy nie żyją. Już z natury legenda jest martwa" - mówi Lemmy. Może więc lepiej "wyjątkowy człowiek, stojący na czele wyjątkowego zespołu".
Joel McIver - Motorhead
Wydawnictwo Kagra
Tłumaczenie: Michał Kapuściarz
224 strony
Szymon Kubicki