Co zrobić, żeby piosenka stała się hitem? Czy wystarczy prosty tekst z chwytliwą melodią? Czy potrzebujemy jednak czegoś więcej?
Dzisiaj w moje ręce wpadła płyta formacji Hands Resist "Na krawędzi" wydana w zeszłym roku. Czy piosenki na niej zawarte mają szansę stać się hitami?
Hands Resist to warszawski zespół założony przed dwóch braci w 2007 roku. Nie licząc demówki, "Na krawędzi" jest pierwszym albumem na zespołowym koncie. Warto dodać, że chłopaki sami wydali ten materiał. Hands Resist, grający w 5-osobowym składzie (klasycznie - dwie gitary, bas, perkusja, wokal), opisywani są w Internecie jako polski The Offspring czy Rise Against. Sprawdźmy ich.
Pierwszy na krążku "Klucz" zaczyna się mocno i fajnie, tak jak powinien brzmieć utwór otwierający płytę. Rozczarowanie przynosi wokal - wysoki, ciężko zrozumiały, za cichy. Ale to tylko intro płyty. Kolejny kawałek już od początku może się skojarzyć z Rise Against. Jest dynamiczny z szybkim riffem gitarowym i oktawkami na drugiej gitarze. Do tego refren, który szybko wchodzi do głowy! Wokal staje się już wyraźniejszy, ale maniera wokalisty może lekko irytować.
Trzeci numer na albumach zazwyczaj zarezerwowany jest na singiel. Hit, który raz odwiedzając uszy, nie chce ich już więcej opuszczać. W tym przypadku jest jednak trochę inaczej - to utwór, który zagrany na żywo musi powodować 90 sekundowe apogeum pogo pod sceną. Uwagę zwraca zdecydowany nadmiar kompresji na wokalu. Nie jest to co prawda poziom discopolowych mistrzów kompresji, ale to zabieg na tyle nienaturalny, że denerwuje.
"Na krawędzi" zawiera dwa kawałki, w których gościnnie wystąpili znajomi HR z innych zespołów. W pierwszym z nich, tytułowym, usłyszymy również frontmana formacji Maypol. Kontrast między dwoma głosami jest ogromny. Zdecydowanie wolę przepity wokal Shorty’ego od wojskowej maniery gospodarza. Z kolei we "Wszystko to, co mam", oprócz Karci z CF98 zaprezentowała się także sekcja dęta z The Mugshots. Piosenka, która najbardziej przypadła mi do gustu to "Hands Resist". Wyraźny refren zaśpiewany w dwugłosie wpada w pamięć. Liczne breaki, pochód na basie, krzyk, pot, łzy. Lubię to. Na finał otrzymujemy niespodziankę - numer akustyczny. Wielka brawa dla panów z HR, bo jest to rzadko spotykany zabieg na polskiej scenie punkowej. Pewnie miał zabrzmieć w stylu Rise Against - "Swing Life Away", lecz wyszło na ambitną szantę rodem z Disney’a. Mamy za to szansę usłyszeć naturalną, niczym niewymuszoną, barwę wokalisty.
Sami instrumentaliści wirtuozerii nie prezentują, ale przecież nie o to chodzi w takiej muzyce. Wszystko jest zagrane równo, mimo licznych przejść, breaków, zmian bicia. Ale nawet to nie pozwoliło mi pozbyć się poczucia braku różnorodności materiału. Brzmienie płyty pozostawia wiele do życzenia. Gitarom brakuje dołu, brzmienie jest po prostu miałkie. Stopa brzmi jak samplowana, ale ostatnio chyba jest moda na takie klocowate brzmienie. Mi to jednak do gustu nie przypada. Wokale są płaskie i ściśnięte. Wraz z basem słychać wiele przydźwięków, ale akurat lubię taki naturalny brud. Właściwie to jedyna część realizatorska, której wykonanie mi się podoba. Chłopakom zdecydowanie przydałoby się jaśniejsze brzmienie, takie jak na krążku Rise Against - "Siren Song Of The Cult Counter Club". W obecnej sytuacji, sound zabija połowę poweru, który na takiej płycie jest niezbędny.
Po pierwszym przesłuchaniu miałem wrażenie, że wszystkie utwory są "na jedno kopyto". Ale przy kolejnym odsłuchu "Na krawędzi" da się odnaleźć perełki. To, co podoba mi się najbardziej, to linie wokalne numerów, czyli pięta achillesowa początkujących zespołów. Hands Resist pokazali, że można zrobić to lepiej. Poza tym, pomysł wykorzystania sampli (syreny policyjne są ok, ale trzask igły to już trochę przegięcie) oraz gościnne występy to bez wątpienia duże zalety płyty. Ukłony także za akustyczny kawałek.
Czy Hands Resist mogą być fabryką hitów? Nie. Na pewno jednak wyróżniają się na polskiej scenie hc/punkowej. Ni to Offsrping, ni Rise Against - chłopaki mają własny styl, czyli coś, co jest poszukiwane u młodych wykonawców. Melodyjne refreny nadal nie opuszczają mojej głowy. Choć tekstami mnie nie urzekli, to kompozycyjnie mają mnie. Z niecierpliwością czekam na nowy materiał oraz najbliższy koncert
Karol Anusiewicz