Moja przygoda z Luxtorpedą rozpoczęła się, gdy na ich koncertach pojawiało się zaledwie kilkadziesiąt osób a nie kilkaset tysięcy, jak to miało miejsce na Przystanku Woodstock.
Dlatego też z wielką ciekawością wziąłem do ręki wydawnictwo zatytułowane "Koncert w Stodole", które Magazyn Gitarzysta objął - co nie może dziwić :) - swoim patronatem. W digipacku, obok płyty DVD znajdujemy i CD a obie są zapisem występu kapeli, który miał miejsce w marcu tego roku, w tym legendarnym, warszawskim klubie.
W programie koncertu znalazło się piętnaście kawałków, z których ogromna większość pochodzi z debiutanckiego albumu Luxtorpedy. Ale aż cztery numery zagrane w Stodole, pojawiły się kilka miesięcy później na drugiej płycie. Większej reprezentacji "Robaków" oczywiście być nie mogło, bo panowie dopiero zamierzali wejść do studia, by nagrywać ten krążek. Dowodem tego są "Tajne znaki" w wersji jedynie instrumentalnej, bo jak wyjaśnia na koniec Hans, tekst dopiero powstanie w trakcie pracy nad płytą.
Jeśli chodzi o dźwięk z koncertu, to naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Ale to nie jest żadne zaskoczenie. bo Litza ma "świra" na punkcie brzmienia Luxtorpedy, co zresztą sam przyznaje w wywiadzie, który jest jednym z bonusów. Dodam tylko, że dźwięk na płycie DVD dostępny jest w dwóch wersjach - DD 5.1 i DD 2.0 a wyboru można dokonać w ustawieniach. Obrazki z koncertu, zrealizowanego z kilku kamer, prezentują się naprawdę fajnie. Można choćby obserwować zbliżenia muzyków ze sceny i przekonać się, że granie na żywo to nie tylko zabawa ale naprawdę ciężka praca, przekładająca się na liczne krople potu, spływające po twarzach. Są i ujęcia z kranu kamerowego, w których "często i gęsto" odnajdzie się i publika zgromadzona w Stodole. W niektórych tylko momentach można dostać "oczopląsu" za sprawą świateł na scenie, które moim zdaniem czasem wręcz przeszkadzają w oglądaniu występu.
Dzięki "Koncertowi w Stodole" dowiedziałem się i czegoś nowego o Luxtorpedzie. Tak naprawdę za jej bębnami drzemie (wiem, wiem, w przypadku Krzyżyka to nie jest dobre słowo) trzeci wokalista kapeli. Otóż, gdyby któregoś dnia Litza i Hans zaniemogli wokalnie, spokojnie może zastąpić ich właśnie perkusista, który - co można doskonale zaobserwować - wyśpiewuje teksty, wykonywane przez ich obu.
Płyta DVD jak już wspomniałem zawiera dodatki a są wśród nich dwa wywiady. Z pierwszej, dłuższej rozmowy z Litzą dowiecie się nie tylko tego, kto namawiał go od lat do założenia własnej kapeli, ale i o luxowej jutrzni (!) a także o tym, że tytuł drugiej płyty Luxtorpedy ma i znaczenie komercyjne. A Hans zdradza w wywiadzie między innymi to, że dzięki tej formacji nauczył się wyrażać bardziej zwięźle, czyli inaczej niż ma to miejsce w hip hopie. Poza rozmowami, w sekcji bonusowej znalazły się także dwie galerie zdjęć z koncertu w Stodole, szczegółowy opis dyskografii zespołu, a także luxowe tapety na pulpit. Może niektórzy kręcą nosem, że to mało, ale w przypadku Luxtorpedy liczy się tak naprawdę muzyka a nie inne "bajery".
Po obejrzeniu "Koncertu w Stodole" żałuję, że tego dnia nie było mnie na widowni, bo naprawdę było warto. To wydawnictwo polecam nie tylko tym, którzy mieli to szczęście być uwiecznieni na płycie - także wokalnie w "Autystycznym". Wiadomo, że dla wszystkich obecnych tego wieczoru na koncercie, to zarazem pamiątka i pozycja obowiązkowa na muzycznej półce. Jednak ta niewiele ponad godzinna, koncertowa płyta powinna zainteresować nie tylko fanów Luxtorpedy, ale w ogóle wszystkich tych, którzy lubią ostre, gitarowe granie. Sama osoba Litzy jest już pewnym "znakiem jakości" na polskiej scenie i tego nie muszę nikomu tłumaczyć.
Piotr Wojtowicz