Dzięki takim załogom jak No Turning Back europejski hardcore ma się bardzo dobrze. A może nawet najlepiej?
Bardzo możliwe, że ta holenderska formacja to numer jeden na Starym Kontynencie (tuż za nimi For The Glory) i mało kto jest im w stanie zagrozić. Najwyższy stopień podium nie zwalnia ich z pracy nad sobą, brzmieniem oraz dalszym rozwojem, dlatego "No Regrets" traktuję jako taki manifest świadomości swojego dotychczasowego dorobku i niejako powrót do nagrań z pierwszego okresu historii grupy.
W szeregach zespołu doszło do dwóch zmian personalnych na stanowiskach gitarzysty i perkusisty, co jednak nie wpłynęło na styl Holenderów. To nadal bezkompromisowy NYHC, który wciąż święci tryumfy zarówno wśród młodzieży jak i starszej gwardii oddanych scenie fanów. W czasie osiemnastu minut trwania tego albumu nieraz można się w tym wszystkim pogubić (trochę zbyt podobne do siebie utwory), ale kiedy panowie zwalniają i przypominają sobie o beatdownowym ciężarze i precyzji samej gry, wtedy właśnie słychać cały geniusz zespołu. Oczywiście, No Turning Back nie wymyśla tej muzyki na nowo, ani nawet nie odświeża sprawdzonej od lat formuły, ale sposób w jaki grają jest godny pozazdroszczenia.
Rzecz ma się podobnie w materii uniwersalności tekstów Martijna. Widać, że problemy wkurwiające Holendrów można łatwo odnieść do tego, co dzieje się zarówno u nas jak i w Stanach, czy gdziekolwiek indziej na świecie. Hardcore na całe szczęście ma to do siebie, że o czym by nie traktował (a zdarzają się też rzeczy konceptualne) w jasny i klarowny sposób ukazuje całe sedno problemu (sytuacji). Martijn dosadnie więc punktuje, co leży mu na duszy. Nie są to górnolotne teksty, ale łatwo się z nimi identyfikować.
Jedyne do czego rzeczywiście jestem w stanie się przyczepić (prócz lekkiej monotonii) to trochę dziwne brzmienie. Zwłaszcza mam tutaj na myśli sound bębnów (werbel!), ale jak mniemam, jest to efekt zmiany studia nagraniowego i pracy z Florianem Nowakiem w roli producenta. Cóż, miejmy nadzieję, że był to raczej jednorazowy wypadek przy pracy i następnym razem sound No Turning Back ulegnie poprawie.
Póki co, kosa. Wybitnie koncertowa.
Grzegorz "Chain" Pindor