Na swoje trzydziestolecie panowie z zespołu Lady Pank przygotowali dla prawdziwych fanów, ale chyba nie tylko dla nich, nie lada niespodziankę w postaci płyty "Symfonicznie".
To dwupłytowe wydawnictwo jest zapisem koncertów kultowej kapeli polskiego rocka, z towarzyszeniem Orkiestry Symfoników Gdańskich pod dyrekcją Andrzeja Szczypiorskiego, które miały miejsce w warszawskiej Sali Kongresowej i katowickim Spodku.
Ktoś patrząc na tytuł najnowszej płyty Lady Pank może rzucić: "Rockmani z orkiestrą? Przecież to banał. Kolejna kapela powiela ten sam, sprawdzony już od lat pomysł...". A jednak w tym przypadku nie jest tak do końca. Panki zapraszając do współpracy symfoników z Gdańska nie chcieli, by ich piosenki jedynie wzbogacić o aranże na instrumenty smyczkowe czy dęte. Chodziło o zerwanie właśnie z banałem i to się chyba podczas tych koncertów udało. Pomiędzy prawie dwadzieścia piosenek Lady Pank (i nie oszukujmy się - w większości ich evergreenów) wplecione zostały przeboje muzyki klasycznej. Pomysł na to, że utwory znane z filharmonii czy scen operetkowych da się bez zgrzytu połączyć z Pankowym graniem, wydawał się może karkołomny, ale na moje ucho okazał się wykonalny.
W dodatku podczas układania programu koncertów przedstawicielom nurtów muzycznych, tak bardzo na co dzień odległych od siebie, nie zabrakło poczucia humoru. Dowodem na to niech będzie początek drugiego krążka "Symfonicznie". Zaczyna się on od "Wesołej wdówki", która ustępuje miejsca "Kryzysowej narzeczonej". Za chwilę słyszymy zaś "Can Cana" a tuż po nim "Dziewczyny dzisiaj z byle kim nie tańczą". Już samo zestawienie tytułów utworów wywołać może uśmiech na twarzy.
Jak brzmią piosenki Lady Pank w wersji symfonicznej? Muszę przyznać, że naprawdę fajnie. Ale co ciekawe, pierwszym rockowym kawałkiem, który można usłyszeć na tej płycie jest "Nie wierz nigdy kobiecie" z repertuaru... Budki Suflera. Tak, tak, nic mi się nie pomyliło. Dla mniej zorientowanych należy się wyjaśnienie, że od tego utworu rozpoczęła się przygoda Jana Borysewicza jako cenionego kompozytora. To był kamień, który ruszył lawinę. Bo jak nazwać inaczej to szaleństwo, która po powstaniu Lady Pank i wydaniu pierwszej płyty rozpoczęło się w kraju nad Wisłą?
Przyznam, że są kawałki Panków, które w symfonicznej aranżacji podobają mi się bardziej. Do nich zaliczyłbym "Minus 10 w Rio", "Tacy sami" czy "Zamki na piasku", z intro zagranym przez smyki. Ale nie ulega wątpliwości, że piosenki Lady Pank wzbogacone o brzmienie orkiestry symfonicznej są warte uwagi, bo dzięki instrumentom smyczkowym i dętym muzyka zyskała zdecydowanie na przestrzeni. Trzeba przyznać, że Janusz Panasewicz wypada na wokalu naprawdę dobrze, trochę gorzej jest gdy przed mikrofonem staje Jan Borysewicz ("Wciąż bardziej obcy" i "Mała Lady Punk"), ale on nigdy nie był wybitnym śpiewakiem i po prostu słychać jak się męczy wyciągając niektóre nuty.
Każdy, kto lubi muzykę Lady Pank na pewno znajdzie na "Symfonicznie" coś dla siebie, bo repertuar, który wypełnił koncerty z orkiestrą prezentuje przekrojowo całą działalność kapeli. Ale jestem przekonany, że jest to krążek nie tylko dla największych fanów Panków. Nie rozczaruje się nim także i taki słuchacz, który sięga po ich piosenki od czasu do czasu. Oczywiście najwięcej utworów, bo aż cztery, pochodzi z debiutu płytowego, który sypał hitami, zdobywającymi przed trzydziestu laty szczyty Listy Przebojów Programu Trzeciego. Aż trudno uwierzyć, że to już tyle czasu minęło...
Piotr Wojtowicz
ps. Wszystkich tych, którzy zakupią "Symfonicznie" czeka niespodzianka od Lady Pank. Mogą ściągnąć cyfrową wersję najnowszej piosenki zatytułowanej "Chłopak z mokrą głową". Co o niej sądzę? Przyznam, że ta kompozycja Borysewicza - delikatnie mówiąc - nie rzuciła mnie na kolana.