Rising
Gatunek: Rock i punk
Nieczęsto zdarza się aby na debiutanckim albumie firmowanym nazwiskami nieznanych szerokiej publiczności muzyków zagrało aż tyle gwiazd światowego rocka.
Ta sztuka udała się Willowi Wallnerowi i Vivien Vain. W nagraniu płyty pomagali im: Carmine i Vinny Appice, Derek Sherinian, Tony Carey, Tony Franklin, Brian Tichy, Rudy Sarzo, Jimmy Bain jednym słowem bardzo zacne towarzystwo. Will Wallner i Vivien Vain pochodzą z Europy (ona z Chorwacji, on z Wielkiej Brytanii) a spotkali się w USA. Połączyła ich miłość do klasycznego hard rockowego grania w starym, niemodnym dziś stylu.
Autorem prawie całego materiału są Wallner i Vain. Tony Carey dorzucił do tego wszystkiego dwie krótkie kompozycje utrzymane raczej w klimacie gitarowo-klawiszowych impresji. Nawiasem mówiąc na płycie znajduję takie dziwne ale i przyjemne, nie wiem tylko czy do końca zamierzone, konotacje. Tony Carey grał kiedyś w Rainbow m.in. na albumie "Rainbow Rising" czyli... zbieżnym z tytułem debiutu duetu Wallner/Vain, poza tym jest kompozytorem utworu numer osiem z recenzowanego krążka nazwanego, jakże by inaczej, "Rising". Jakby tego było mało, kawałek "Dreamstealer" jest nad wyraz "tęczowy" w charakterze i wyłącznie domyślności czytelnika pozostawiam odpowiedź na pytanie, kto zagrał w nim na instrumentach klawiszowych.
Kolejna miła niespodzianka czeka w utworze numer trzy - "Streets Of Rage". Panie i panowie, światowa premiera, oto bowiem obaj bracia Appice bębnią "wespół w zespół" w jednym utworze! Nawiasem mówiąc nie mogę nie skomentować udziału aż trzech świetnych perkusistów na jednej płycie. Najbardziej spodobał mi się Carmine Appice ze swoim dzikim, nieokrzesanym stylem, prawie jak Zwierzak z Muppet Show. Siedem hard rockowych utworów stanowiących zasadniczy program płyty trzyma wysoki i równy poziom mile łechcąc uszy fana tego gatunku. To przeważnie mocne, energetyczne, gitarowe numery (klawisze stanowią raczej odległe tło). Wyjątkiem jest najbardziej epicki "All That I Want".
Jakoś niespecjalnie przepadam za paniami śpiewającymi hard rocka, ale uczciwie muszę przyznać, że Vivien Vain wypada bardzo dobrze. Również Wall Willner jako wokalista prezentuje się całkiem, całkiem ("Soul Monster"). No ale akurat jemu na płycie przypadła w udziale główna rola jako gitarzysty. W tej materii wypada doprawdy imponująco. Soczyste brzmienie, kąśliwe solówki, ostro cięte riffy czasem wręcz w wyraźnie metalowym odcieniu ("Fourteen Twenty Eight", "Streets Of Rage"). Partie gitary są dogrywane i dzięki temu słuchacz odnosi wrażenie niezwykłego bogactwa, a przecież odpowiada za nie tylko jeden człowiek.
Album jest niezwykle "międzynarodowy" - muzycy z różnych stron świata (Chorwacja, Wielka Brytania, USA, Kuba) i jak by tego było mało wydawcą jest polska wytwórnia. Nasi rodacy odpowiadają również za bardzo atrakcyjną szatę graficzną. Oliwia i Jarosław Wieczorek stworzyli przecudnej urody grafiki zdobiące okładkę i książeczkę dołączoną do płyty.
Póki co duet Will Wallner / Vivien Vain jest typowym projektem studyjnym. Przy nagraniu "Rising" udało im się skrzyknąć do pomocy grono zacnych gości, nie wiem tylko czy są w stanie w takim składzie osobowym ruszyć w trasę koncertową. Niemniej jednak, duet planuje zaprezentować swoją muzykę na żywo. Will Wallner i Vivien Vain na swoim debiucie z pewnością nie wymyślają prochu ani nie odkrywają Ameryki. Fundują za to słuchaczom solidną porcję świetnie zagranego soczystego hard rocka w klasycznym wydaniu. Gdybym miał się do czegoś przyczepić, zastanawia mnie jedynie, dlaczego spokojny, instrumentalny "Rising" nie został umieszczony na samym końcu. W połączeniu z otwierającym "The Dream", utrzymanym w podobnym charakterze, stanowiłby sensowną klamrę spinającą cały album. Ale to drobiazg w niczym nie umniejszający przyjemności słuchania.
Robert Trusiak