Strachy Na Lachy

Przejście

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Strachy Na Lachy
Recenzje
2012-11-05
Strachy Na Lachy - Przejście Strachy Na Lachy - Przejście
Nasza ocena:
8 /10

To się nam namnożyło Grabaża na DVD! Ledwo kilka miesięcy temu miałem w łapach materiał video Pidżamy Porno, a już teraz dzierżę Strachy Na Lachy. Od razu powiem - ten drugi krążek jest lepszy.

Nie trzeba nawet wkładać DVD do napędu - to widać od razu, że ktoś tu się bardziej postarał. Ładniejsze wydanie, bogatsza książeczka (mnóstwo naprawdę ciekawych zdjęć), nawet ta nalepka dołączona do zestawu. Czujemy, że nie mamy do czynienia z półproduktem, próbą wykorzystania koniunktury, a po prostu z solidnym materiałem, który - zgodnie z tytułem "Przejście" - ma zamknąć pewien rozdział w działalności Strachów Na Lachy i otworzyć nowy. Zespół już zapowiedział premierę nowego materiału na początek przyszłego roku.

Ale zanim będziemy mieli przyjemność obcować ze świeżą płytką kapeli Krzysztofa Grabowskiego, zaprzyjaźnijmy się z jej pierwszym porządnym krążkiem DVD. Warto choćby z tego względu, że zawiera on jeden nowy kawałek - "Mokotów", który wyląduje na zapowiadanym szóstym studyjnym krążku Strachów. Zarówno ta piosenka, jak i 14 innych, została wykonana i zarejestrowana 17 grudnia 2011 roku w łódzkim klubie Wytwórnia. Zespół zaserwował wszystkie najważniejsze kawałki, z "Dzień dobry, Kocham Cię", "Żyję w kraju" czy "Piła tango", ale nie brakło też piosenek "mniej oczywistych", w rodzaju "Ten wiatrak, ta łąka", "Szklanej góry" Kaczmarskiego czy "Pogrzebu króla". Na szczęście Grabaż i spóła nie po to są zespołem spoza mainstreamu, żeby nie móc sobie pozwolić na wrzucanie tych numerów ze swojego dorobku, które są mniej eksponowane. Dodaje to kolorytu i wyjątkowości temu występowi.


Gdy patrzy się na Grabowskiego, od razu widać, że to Strachy Na Lachy są teraz dla niego numerem jeden. W przeciwieństwie do DVD Pidżamy tu widzimy Grabaża uśmiechniętego, naturalnego, nad wyraz wyluzowanego - piję do stwierdzenia wokalisty, który kiedyś stwierdził, że nie lubi tego typu wydarzeń (nagrywania materiału video), które go stresują i spinają. Jeśli jest tak w rzeczywistości, to w ogóle tego nie widać.Podobnie i z resztą kapeli - panowie są skupieni, ale nie przytłoczeni "powagą sytuacji". Przy okazji: jeśli wśród fanów zespołu są jacyś fani Realu Madryt, to ubiór frontmana z pewnością nie przypadnie im do gustu ;).

Jeśli chodzi o techniczną stronę, to "Przejście" stoi na bardzo wysokim poziomie, dźwięk jest czyściutki, pełny, mam wrażenie, że Strachy brzmią tutaj bardziej rockowo, ale i przestrzennie, niż na płytach studyjnych, tudzież koncertach, na których dane mi było być. Jedyne, czego się mogę czepić, to brzmienie wokalu Krzyśka w wersji stereo - jest nieco przytłumiony, niby wyraźny, ale jakby zza ściany. Bez żadnych zarzutów jest za to część wizualna - dynamiczne ujęcia, klarowność, fajne przebitki wizualizacji, które oglądający występ na żywo widzieli na ekranie umieszczonym z tyłu sceny. Jest lepiej niż dobrze!

Dodatki? Obok wspomnianych zdjęć w książeczce (jest ich tak dużo, że nie dziwi brak dodatkowej galerii na krążku) oraz naklejki, znajdziemy 10-minutowy film-wywiad z zespołem. Członkowie Strachów na Lachy z humorem, a miejscami z nostalgią opowiadają o historii swojej kapeli. Grabaż dłubie w nosie, w przebitkach widzimy przygotowania do koncertu - nie za wiele tego, ale wystarczająco, by poczuć atmosferę święta.


"Przejście"
to świetne podsumowanie pierwszej dekady istnienia zespołu, pieczęć dowodząca, że był to czas udany zarówno dla Strachów, jak i miłośników twórczości Grabaża i spółki. Lider ciągle jest w świetnej formie, podobnie jego koledzy - nie pozostaje nam nic innego, jak życzyć im kolejnych równie owocnych dziesięciu lat.

Jurek Gibadło