Zespół h.R.A.B.I.A. miał okazję zobaczyć każdy, kto na bieżąco śledził poczynania uczestników I edycji programu Must Be The Music.
Z pewnością wielu zapamiętało kontrowersyjny utwór "Warszafka", zaprezentowany podczas etapu castingowego. Nie ulega wątpliwości, że o sile przebicia tego kawałka i dalszej karierze zespołu w programie przeważył tekst, bo warstwa muzyczna raczej pozostawała na dalszym planie. Debiutancka płyta "Sztukomercha" postawiła również na podobne wartości.
h.R.A.B.I.A. powstał w 2009 roku z inicjatywy hRABIEGO (Adrian Markiewicz) oraz Tomka Dzienia (basisty takich zespołów, jak Taurus, Mr. Pollack, Seven B, Gienek Loska Band, Bum Bum Bros, Delhy Seed). Tak naprawdę jednak formacja zdobyła popularność dopiero dzięki Must Be The Music i to raczej jako ciekawostka. Podobną ciekawostką jest "Sztukomercha", bowiem trudno traktować ją jako dzieło skończone pod względem muzycznym.
Słuchając "Sztukomerchy" nie raz zastanawiałem się, co autor miał na myśli. Album sprawia wrażenie pionierki w gatunku kabaretowego rocka, niestety jednak mało udanej. Nawet słynna "Warszafka" mało mnie śmieszyła, szczególnie po uwzględnieniu denerwującej maniery wokalisty. Z innymi utworami jest już znacznie gorzej, choć zdarzają się przebłyski w postaci np. przyzwoitego "Ikara". Momentami da się też wyłapać ciekawą solówkę, czy dobre przejście gitarowe. Jak na godzinę muzyki to stanowczo za mało, by móc uznać "Sztukomerchę" za płytę udaną.
h.R.A.B.I.A. chciał chyba postawić na oryginalność, o ile jednak w nieco przerysowanej konwencji telewizyjnego programu miał prawo taki pastisz wypaść dobrze, to trudno wypełnić nim normalny album studyjny. Może i utwory typu "Warszafka" i "Cham" są w stanie kogoś rozbawić, ale całą "Sztukomerchę" wypadałoby oceniać pod względem artystycznym. Stąd też taka, a nie inna ocena całości.
Kuba Chmiel