Ian Gillan & Tony Iommi

Who Cares

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Ian Gillan & Tony Iommi
Recenzje
2012-08-31
Ian Gillan & Tony Iommi - Who Cares Ian Gillan & Tony Iommi - Who Cares
Nasza ocena:
8 /10

Ciąg zdarzeń, jaki doprowadził do powstania tej płyty jest długi, gdyż sięga końca lat '80 ubiegłego stulecia.

W 1988 roku Armenię nawiedziło tragiczne w skutkach trzęsienie ziemi. Muzycy rockowi skrzyknięci przez producenta Johna Dee postanowili wspomóc odbudowę kraju organizując charytatywną akcję pod nazwą Rock Aid Armenia. Powstała wówczas nowa wersja klasyka "Smoke on the Water", w której każdą zwrotkę zaśpiewał inny wokalista. I to jaki! Ian Gillan, Bruce Dickinson i Paul Rodgers. Zagrali natomiast Ritchie Blackmore, Jon Lord, Brian May, Roger Taylor, David Gilmour, John Paul Jones, Tommy Iommi, Alex Lifeson, Chris Squire, Keith Emerson i Bryan Adams. Utwór ten ukazał się na płycie z której całkowity dochód przeznaczono na odbudowę zniszczeń. W 20 rocznicę tej szczytnej inicjatywy m.in. Gillan i Iommi zostali zaproszeni do Armenii, gdzie jako wyraz podziękowania za zaangażowanie w sprawy tego kraju zostali odznaczeni Republikańskimi Medalami Honoru.

Będąc tam na miejscu, w prywatnej rozmowie z burmistrzem miasta Gyumri dowiedzieli się, że miejscowa szkoła muzyczna nie została jeszcze odbudowana. Kierowani odruchem serca postanowili pomóc. W tym celu powołali do życia projekt o wymownej nazwie Who Cares. W 2011 ukazał się singiel "Out Of My Mind/Holy Water", w nagraniu którego, oprócz głównych bohaterów, uczestniczyli Jason Newsted (ex Metallica) na basie, Mikko Lindstrom (HIM, prywatnie zięć Tony'ego) na gitarze, Nicko McBrain (Iron Maiden) na perkusji i Jon Lord (Deep Purple) na Hammondzie. Omawiany tu album jest kolejnym przedsięwzięciem projektu Who Cares mającym na celu zebranie funduszy na odbudowę szkoły muzycznej. Podobno na wieść o powstaniu tej płyty postanowiono rozpocząć prace budowlane jeszcze w tym roku.


Na dwupłytowym wydawnictwie zamieszczono utwory pochodzące z różnych okresów działalności Gillana i Iommiego. Atrakcyjność poszczególnych pozycji jest różna, bo niektóre z nich znane są z wydanych wcześniej i powszechnie dostępnych krążków, ale na szczęście jest też całkiem sporo prawdziwych perełek. Wśród najsmakowitszych dodatków na pierwszym miejscu wymienić należy te z dopiskiem "previously unreleased". "Easy Come, Easy Go" to dzieło Gillanowego zespołu Repo Depo zarejestrowane w 1994 roku (zmiksowane współcześnie) i wcześniej nie publikowane. Proste, energetyczne rockowe granie. Sam Gillan z wielkim sentymentem wspomina krótką działalność tej kapeli. Formacja nagrała w sumie kilka utworów, niektóre z nich w innych wersjach pojawiły się na solowych albumach Iana, a inne ciągle czekają na publikację. Akustyczna wersja "When A Blind Man Cries" nagrana została w 2009 roku na żywo podczas krótkiego występu Gillana w Absolute Radio. Śpiewającemu i grającemu na harmonijce ustnej Ianowi towarzyszy wyłącznie gitarzysta Steve Morris. Niesamowicie przejmująca wersja.

Z kolei "Dick Pimple" to zarejestrowane w studio wspólne jamowanie muzyków Deep Purple (już z Morsem w składzie). Wcześniej dostępne było wyłącznie członkom fan clubu na specjalnie dla nich wydanej płycie. To rozkołysany numer z bluesowym pulsowaniem, coś jak "Lazy". Na składance zmieszczono też kilka nagrań, które co prawda wydane zostały na płytach, ale raczej są trudno dostępne. Na pierwszym  miejscu wypada wymienić "Get Away". Jest to efekt współpracy Gillana z greckim muzykiem Mihalisem Rakintzisem. Utwór jest mocno nietypowy jak na twórczość Iana bo bardzo spokojny z elementami greckiego folkloru. Dla mnie osobiście nagrane na żywo "No Laughing In Heaven" formacji Garth Rockett and The Moonshiners stanowi zupełną premierę. Wcześniej nie trafiłem na te nagrania, a wielka szkoda, bo to świetne granie, co prawda mocno zbliżone do Deep Purple (ach te gitarowo-Hammondowe pojedynki), ale zawsze miło posłuchać. Gillan swoją niezwykle aktorską interpretacją świetnego zresztą tekstu po prostu powala.

Przyjemnie się słucha "Can’t Believe You Wanna Leave Me" z Dr. Johnem na fortepianie. Skoro jednym z bohaterów składanki jest Gillan to raczej nie mogło się obyć bez "Smoke on the Water". Tym razem dostajemy wersję zarejestrowaną na żywo przez Deep Purple z London Symphony Orchestra i gościnnym udziałem nieodżałowanego Ronniego Jamesa Dio. Utwór ten słyszałem w dziesiątkach różnych wykonań i chyba nigdy mi się nie znudzi a "mały-wielki" Dio powoduje u mnie dodatkową porcję wzruszeń bo uwielbiam tego gościa. Z archiwum Tony'ego Iommiego pochodzą m.in. "Slip Away" i "Let It Down Easy". Oba utwory powstały podczas sesji do albumu Glenna Hughesa i Tomyego Iommiego "Fused" (2005) i ostatecznie nie znalazły się na tej płycie a dostępne był wcześniej wyłącznie jako bonusy dla kupujących przez serwisy internetowe lub japońskiego wydania.


Oba dyski otwierają kompozycje z debiutanckiego singla Who Cares. "Out Of My Mind" świetna rzecz będąca w warstwie muzycznej połączeniem Black Sabbath z Deep Purple czyli jest mocno, ciężko i monumentalnie. "Holy Water" rozpoczyna smętne zawodzenie ormiańskiego instrumentu ludowego o nazwie duduk by potem do wtóru ciężkich gitarowych riffów rozwinąć się w podszyty bluesem, przejmujący rockowy killer. Słuchając obu tych utworów pomyślałem sobie, że szkoda iż nie powstał cały album nagrany w tym składzie osobowym. To by dopiero było coś!

Zapewne obaj panowie mają równie bogate prywatne archiwa ale to twórczość Gillana jest prezentowana na składance znacznie obszerniej. Nie należy zapominać, że prace nad wyborem nagrań zbiegły się z poważnymi problemami zdrowotnymi Iommiego i zrozumiałe, że nie był w stanie w pełni się zaangażować.

Zdaję sobie sprawę z tego, że mogą pojawić się głosy sceptyków określające płytę jako lekkie "oszustwo". O ile singiel z 2011 roku był realnym dziełem formacji/projektu Who Cares o tyle omawiana tu składanka jest po prostu zbiorem archiwalnych nagrań obu muzyków i ten wspólny szyld jest raczej zabiegiem marketingowym. Niemniej jednak w związku z tym, że cel jaki przyświecał takiemu działaniu jest niezwykle szlachetny, ja osobiście daję swoje prywatne rozgrzeszenie.        

Robert Trusiak