Przyszły takie lata dla muzyki, że czegoś "świeżego" trzeba szukać gdziekolwiek tylko się da. Ostatnia wyprawa po nowe dźwięki, zaprowadziła mnie na sam skraj czarnego lądu - do Cape Town w Południowej Afryce. Odnalazłem tam niezwykłe, pewne swojej unikalności hip-hopowe trio. Ninja, Yo-Landi Vi$$er i DJ Hi-Tek to ludzie z energią i doświadczeniem, a jednocześnie mający głowy pełne pomysłów. Ich przepis na sukces to nie tylko sprzedaż siebie, ale i swoich "wcieleń", przez co jeden ich utwór wystarczył do tego, aby to wytwórnie muzyczne prosiły o kontrakt. W ten sposób w lipcu nakładem Interscope ukazała się płyta zatytułowana 5.
Niezupełnie był to debiut, ponieważ w zeszłym roku zespół umieścił w sieci swoje długogrające demo zatytułowane "$0$", które biło rekordy ściągnięć jeśli chodzi o muzykę nagraną na amatorskim sprzęcie. Wszystkie MP3-ki można obecnie posłuchać na stronie zespołu. Kontrakt na oficjalną płytę obejmował tylko pięć utworów, zarówno z niepewności wytwórni, ale również z postanowień członków Die Antwoord. Muzyka afrykańskiej grupy nie jest zwykłym hip-hopem, łączy ona w sobie nowy, typowo afrykański ruch Zef z najróżniejszymi elementami kultur, z których wywodzą się poszczególni członkowie zespołu. Teksty grupy to połączenie języka angielskiego z afrykanerskim, którego historia jest dłuższa niż niejedna powieść. Afrykańskie trio to niezwykle uduchowieni ludzie, którzy w swoją muzykę wkładają zarówno duszę, jak i serce. Twierdzą, że zrobią wszystko, by pokazać, że nie są byle kim.
"5" to niestety tylko dwadzieścia minut muzyki, tak więc słuchając tejże płyty najlepiej jest mieć poprzednie, niefizyczne wydawnictwo w pogotowiu, gdyż niespodziewanie możemy dać się porwać rytmom Zef i zostać na lodzie z miną wyraźnie mówiącą "jeszcze!". Oczywiście pozycja niekoniecznie spodoba się wszystkim, lecz na pewno nikt nie przejdzie obok niej obojętnie. Porywający "Enter the Ninja" już w zeszłym roku pokazał, że Die Antwoord jest w stanie zawojować internet i przewrócić w głowach na całym świecie. Teledysk (który powstał jeszcze przed wydaniem "5") ilustrujący ten utwór, był jednym z najczęściej oglądanych video w serwisie YouTube w pierwszej połowie 2010-go roku. Nic dziwnego, w końcu "Enter the Ninja" to potężny kawałek o tym, że ... jest potężny. Kipi z niego energią, doświadczeniem, spostrzeżeniami dotyczącymi obecnego stanu świata oraz przede wszystkim optymizmem. Optymistyczna energia to również silnik dla Wat Kyk Jy?oraz wielu innych utworów zespołu, które niestety nie znalazły się na CD. Trzecia ścieżka na płycie - "I Don't Need You" płynie już wolniej niż dwie poprzednie, lecz na pewno niczego jej nie brakuje. Hip-hop może gdzieś tu zaginął (i dobrze, bo taka muzyka nie powinna być szufladkowana) i elektronika wzięła górę, co wyszło bardzo przyzwoicie, jak na dość specyficzny wokal Ninja, który wydawać by się mogło - nie będzie pasował do wolniejszych kompozycji. Czwarta pozycja z krążka o dość dziwnym tytule "Fish Paste", potocznie mówiąc: daje czadu nie zważając na nic. Może nie jest zbytnio kopiąca dźwiękowo, lecz bez wątpienia jest sugestywna tekstowo. Płytę zamyka osławiony już "Enter the Ninja" zremixowany przez DJ'a Fishsticks'a.
Die Antwoord - czyli "odpowiedź" daje dużego kopa słuchaczowi i zasiewa w nim nadzieję, że skoro ich cele się powiodły, to każdy ma w sobie energię, która zdoła pokonać wszystkie przeciwności, jakie stawia człowiekowi życie. Zespół spadł z jasnego nieba i zrobił ogromny szum wokół siebie nie po to, by zdobyć popularność za wszelką cenę, lecz po to, aby móc przekazać swoje szlachetne idee, a tak zaczynają mistrzowie kultury. Polecam każdemu, kto potrafi dostrzec piękno, nawet te ubrane w opaskę ninja.
Mariusz Bonkowski